Info
Ten blog rowerowy prowadzi toadi69 z miasteczka Poznań. Mam przejechane 7388.85 kilometrów w tym 2825.51 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.67 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Luty4 - 0
- 2013, Styczeń4 - 1
- 2012, Wrzesień5 - 18
- 2012, Sierpień11 - 28
- 2012, Lipiec12 - 32
- 2012, Czerwiec9 - 41
- 2012, Maj1 - 2
- 2011, Październik2 - 11
- 2011, Wrzesień2 - 16
- 2011, Lipiec1 - 11
- 2010, Maj3 - 17
- 2010, Kwiecień10 - 2
- 2010, Marzec2 - 0
- 2009, Październik6 - 22
- 2009, Wrzesień15 - 56
- 2009, Sierpień11 - 18
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author
Taki malusi wypadzik do Zielonej Góry i z powrotem cd.
Piątek, 25 września 2009 · dodano: 27.09.2009 | Komentarze 2
Ze względu na ograniczenie co do ilości znaków, musiałem tekst podzielić na dwie części. Pierwsza część relacji jest w Poznań - Zielona Góra "Taki malusi wypadzik do Zielonej Góry i z powrotem"Kilka kroków dalej Wita województow Lubuskie :)© toadi
Kargowa jest pierwszą miejscowością już w województwie lubuskim. W pierwszym napotkanym sklepie pierwszy postój na posiłek, jednak ograniczyłem się do lodów, i uzupełnieniu wody w bidonie. W Kargowa byłem już wcześniej, warte zobaczenia są dwa kościoły, Ratusz, Synagoga, mocno zniszczony cmentarz żydowski, park wraz z Pałacem, warto też zajrzeć do okolicznych lasów i nad jeziora. Jeśli ktoś będzie miał czas warto też zajrzeć do Pałacu w Wojnowie, pięknie odnowiony, ja niestety nie miałem czasu, a ostatnim razem był w trakcie remontu.
W kolejnej wiosce Chwalim zatrzymuje się kolejny raz po małych zakupach wcinam dwa serki homo i ruszam dalej przez Okunin na Sulechów.
Gdzieś na trasie między Kargową a Sulechowem© toadi
Szparagowe pole© toadi
Przed samym Sulechowem powtarza się sytuacja z Grodziska Wlkp., zakaz ruchu dla rowerów... wymuszenie wjazdu i przejazdu przez miasto. W Sulechowie jestem pierwszy raz, okazuje się że w mieście zostały fragmenty murów obronnych. Kilka fotek, tak wspomnianych murów, kościoła, rynku i ratusza i ruszam w dalszą drogę, liczę że będzie jak w Grodzisku. Odra w tym rejonie płynie na wysokości około 33 m n.p.m. zaś Sulechów jest na wysokości 81 metrów n.p.m. zaś Zielona Góra to około 200 m. n.p.m.
Fragment murów miejskich w Sulechowie© toadi
Fragment murów miejskich w Sulechowie© toadi
Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego© toadi
usytuowany w centrum miasta - jest najstarszą i najokazalszą świątynią w mieście© toadi
Mury miejskie w Sulechowie i mój bicykl© toadi
Brama Krośnieńska - jedyna zachowana z czterech istniejących niegdyś bram miejskich, stanowi budowlę o typowych cechach baroku, bogato wyposażoną w misterne zdobienia, wykonaną z cegły i połączoną fragmentami zachowanych murów obronnych.© toadi
Mury obronne w Sulechowie a w tle Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego© toadi
Kolejny fragment murów miejskich w Sulechowie oraz wieża Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego© toadi
Ratusz Miejski - posadowiony w centralnym punkcie starej części miasta© toadi
Rynek w Sulechowie, w tle ponownie kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego© toadi
Ratusz Miejski w Sulechowie© toadi
Ledwie co ruszyłem i telefon, dzwoni Krzysztof, po krótkiej rozmowie umawiamy się na sobotni wypad do WPN. Za Sulechowem okazuje się że droga na Zieloną Górę nadal ma zakaz ruchu dla rowerów :(, spojrzenie na mapę, chwila zastanowienia, drogowskaz kieruje na Cigacice boczną drogą, równoległą do tej na której mam zakaz. Cigacice są po drodze więc ruszam.
Za Sulechowem wioska o dzwięcznej nazwie, i skojarzenia z hameryką© toadi
Za Cigacicami fajny zjazd do doliny Odry, a nad rzeką i doliną wraz jej rozlewiskami stary stalowy most, ruch wahadłowy, po chwili oczekiwania zapala się zielone światło i sru co sił w nogach aby nie być przeszkodą do podąrzających za mną samochodów, z licznika nie schodzi 45km/h , ale za mostem mam już dość i skręcam w prawo. Już po kilku chwilach jestem przy korycie rzeki. Kilka tradycyjnych fotek i podjazd do drogi. a następnie na Zieloną Górę.
Cigacice zza Odry, rzeka Odra w tym miejscu jest ponoć 33 metry ponad poziomem morza© toadi
Odra w okolicach Cigacic© toadi
Most nad Odrą w Cigacicach, w tle widać drugi nowy, ta czerowna pozioma linia ponizej mostu na środku kadru© toadi
W miejscowości Zawady przez wioskę prowadzi brukowana droga, wytrzęsło mnie za wszystkie czasy, starałem się utrzymać średnią, a kocie łby ciągły się przez całą wioskę. We wiosce kolejny postój i kolejne dwa serki homo. Bezpośrednio za Zawadami w lesie tablica informująca że właśnie dotarłem do celu, do Zielonej Góry, ale gdzie to miasto, wszędzie tylko las.
Zielona Góra ? aby napewno, wszędzie las, ciagle pod górę, a zabudowań i miasta nie widać© toadi
Docieram do miejscowości Chynów, i od tego momentu już do samego centrum jazda w terenie zabudowanym, no i mam to swoje miasto. Ulica Sulechowska rozkopana, kolejne utrudnienia, nie mam chęci zmiany pasa i jazdy chodnikiem po przeciwległej stronie drogi, a na rozkopanym odcinku nie widać żywej duszy, więc jadę jak gdyby nigdy nic, wolno bo wolno, ale w końcu jestem już w Centrum, kieruję się w prawo do Starego Miasta. I tu dłuższa pauza, przerwa na zdjęcia filmik, oraz pokręcenie się po uliczkach i deptaku.
Plac Bohaterów z reliktem upamiętniającym zmianę jednego okupanta na drugiego ze wschodu, mogli by to już usunąć i nie ściemniać z tym oswobodzeniem, w końcu ruskie po wojnie miały granice zbliżoną do tej jaką ustalili w 1939 w pakcie Ribbentrop-Mołotow. Na pomniku nie a już ruskiej gwiazdy, ale dla mnie jest pewien niesmak
Uliczkami starego miasta w Zielonej Górze, deptak całkiem ładnie zrealizowany i odnowiony, chociaż jak widać na płytach nieco trzęsło, może opnki zbyt napompowane, ale na trasie lżej się toczyły.
Oraz zdjęcia z Zielonej Góry, cały czas walczyłem z uciekającym czasem, więc podobnie jak w poprzednich wioskach i miasteczkach nie szukam kolejnych wartych zobaczenia miejsc, tylko łapię co się nadarza i pędzę dalej.
Zielona Góra, kamienica narożna przy palcu Bohaterów© toadi
Kamienica przy placu bohaterów, mieści się tu redakcja gazety lubuskiej© toadi
Od placu bohaterów ku zachodowi rozpoczyna się zielonogórski deptak© toadi
Fontanna na placu bohaterów,© toadi
Inne ujęcie tej samej fontanny© toadi
Pomnik bohaterów II wojny śiwtowej, bohaterów w ruskich mundurach© toadi
Plac bohaterów i 300 letni dąb węgierski, któru posłyżył za stojak rowerowy© toadi
Fontanna na placu bohaterów, tym razem widziana od stóp pomnika© toadi
Przy placu bohaterów, Ewangelicki Kościół Jezusowy© toadi
Zielonogórska kamienica© toadi
deptak w Zielonej Górze i kamienica z ładnymi podcieniami© toadi
Deptak prowadzi do Kościoła pw. Matki Boskiej Częstochowskiej zbudowanego w latach 1746-1748. Wzniesiony w stylu szachulcowym. Jeden z najstarszych kościołów Zielonej Góry© toadi
Ratusz w Zielonej Górze – znajduje się pośrodku Starego Rynku. Zbudowany w XVI wieku, kilkakrotnie przebudowany. Wysmukłą wieżę z XVI w. przebudowaną w XX wieku nakrywa barokowy hełm z trzema latarniami. W ratuszu znajduje się restauracja.© toadi
Kolejna z kamieniczek, wzbudza zainteresowanie swą żywą kolorystyką© toadi
Kolejna kamienica narożna niedaleko deptaku© toadi
kolejne z wielu kamienic w okolicach rynku w Zielonej Górze© toadi
na deptaku znajduje się kilka fontann oraz takie ujęcia wody, wody pitnej dla spragnionych. Te ujęcia wody zostały wykonane w Poznaniu :)© toadi
Kościół Matki Boskiej Częstochowskiej, tym razem widziany z boku - mur pruski© toadi
i jeszcze jedno ujęcie© toadi
i ostatnie już ujęcie Kościoła MB Częstochowskiej w Zielonej Górze© toadi
Dzień szybko upływa, późna godzina wyruszenia z Poznania się mści i zostało niewiele już do zachodu słońca, jest 18:20 ruszam w drogę powrotną, jeszcze rzut oka na mapę, weryfikacja planów co do trasy jaką miałem w zamysłach (Łężyca, Czerwińsk, Brody, Brzezie, Pałck, Raków, Smardzewo, Brudzewo, Koźminek, Zbąszynek) na łatwiejszą czyli powrót do Sulechowa. Z Zielonej Góry do Cigacic pędzę na skraju swych możliwości, staram się korzystać z ostatnich minut słonka, jednak górka jaką miałem do pokonania w Cigacicach uczy mnie pokory i pokazuje, iż sił już niewiele mi zostało.
Odra pod Cigacicami oraz w tle nowy most© toadi
Zachód słonka z mostu na Odrze pod Cigacicami. jak widać słońce jest już bardzo nisko, ledwie co prześwituje ponad drzewami, wody Odry poczerwieniały od tych ostatnich promyków© toadi
Od Cigacic po pokonaniu podjazdu, mimo że już płasko, jadę wolno, muszę odzyskać siły. Do Sulechowa docieram dziś już po raz wtóry dochodzi 19:00, w okolicach Rynku odnajduję sklep i robię większe, największe w dniu dzisiejszym zakupy. Dwa ciastka z dziurką (smakują jak pączek) oraz jagodziankę (ostatnią) kolejna porcja serków homo oraz butla pepsi. Odnajduję wolną ławeczkę w okolicach Ratusza, rozkładam się na niej z jedzonkiem i rozpoczynam konsumpcję delektując się nie tylko samym jedzonkiem ale i momentem kiedy dzień powoli przeistacza się w noc. Zanim zjadłem i ruszyłem w dalszą drogę było już ciemno, więc odpaliłem lampki, ruszam. Zimno, bardzo zimno, chwilę trwa nim się ogrzeję ponownie. Jadę w kierunku na Wolsztyn, kiedy tylko spostrzegłem drogowskaz Babimost w lewo udaję się w jego kierunku. Mijam Klępska, Nowe Kramsko i przed Babimostem na skrzyżowaniu Babimost-Świebodzin-Sulechów, zostawiam miasto i ruszam w poszukiwaniu drogi na Zbąszynek, na mojej mapie jej nie ma, a z wcześniejszych wojaży wiem że takowa tu jest. Walcząc o przetrwanie, na łuku skrzyżowania, zbytnio wyniosło mnie po zewnętrznej i wjechałem w piaseczek, piaseczek na asfalcie, który robił wszystko abym zaglebił, jednak jakoś wyprowadziłem rowerek na prostą, musiało to groźnie wyglądać skoro jadący za mną samochód zwolnił i nie zdecydował się mnie wyprzedzać. Skutkiem tej walki interesującą mnie drużkę pominąłem, na szczęście szybko się orientuję że jestem za daleko, zawracam i jadę kawałek z powrotem teraz już bez przeszkód dostrzegam drogę odchodzącą do zabudowań, kolejny przejazd przez piaseczek, ale znacznie wolniej i jadę po betonowych płytach na północ, zaliczam małe rozcentrowanie koła po tym jak wąska przednia opona znajduje sobie dość miejsca aby ulokować się pomiędzy dwoma płytami. Droga wkrótce za ostatnimi zabudowaniami kieruje się bardziej ku zachodowi, przejazd kolejowy i już jestem w miejscowości Podmokłe Małe, następnie pod wiaduktem i docieram do Kosieczyna, ładny drewniany kościół w centrum wioski na niewielkim wzgórzu i zaraz za wioską skręcam w lewo do Zbąszynka, jest przeraźliwie zimno. Jestem przy dworcu kolejowym, na drugiej stronie placu sklep spożywczy (czynny do 22) całodobowy (głównie z alkoholem) jest w głębi miasteczka. Mam już dość jest mi zimno i trudno rozgrzać się, po każdym nawet bardzo krótkim postoju telepie mną. Decyduje się wracać pociągiem. Ale na dworcu okazuje się że najbliższy do poznania mam o 5 rano, zaś poprzedni odszedł 20 minut wcześniej, pozostaje kontynuować podróż rowerem, jednak muszę jakoś zaradzić wychłodzeniu organizmu. We wspomnianym wcześniej sklepie kupuje Wyborczą, tylko dlatego że ma dużo stron i papieru. Na pobliskiej ławce, rozłożona gazeta ląduję pod koszulkę na przód korpusu zaś dodatek z pewnym trudem ładuje na plecy pod koszulkę, ramiona owijam zaś bandażem (zabrałem na wypadek gdyby wysiadły mi stopu) na to wszystko cienka kurteczka Windstopowa do butów na stopy dwie torebki foliowe i ruszam. Już po chwili czuję że jest mi zdecydowanie cieplej, palce stóp już mi nie marzną, jedynie tylko w palce rąk zimno jeszcze mi dokucza. Mijam Chrośnicę, warto zatrzymać się przy kościółku, stary drewniany, wpisany do rejestru zabytków, Bez większych sensacji przelatuję przez Zbąszyń. Po upływie kolejnych minut jestem w Nowym Tomyślu. Jadę przez miasto. Na rynku fontanna podświetlona różnymi kolorami światła wygląda dość ciekawie, ratusz również ładnie oświetlony, jednak duży wiklinowy kosz jest słabo rozświetlony i na zdjęciach widać tylko noc i kilka jaśniejszych punkcików.
Ratusz w Nowym Tomyślu, podświetlenie dodaje mu sporo uroku i tajemniczości. Ta jaśniejsza plama na dole zdjęcia to rozświetlenie od lampki ustawionej na minimum.© toadi
Kolorowe podświetlenie fontanny przed Nowotomyskim Ratuszem, w tle widać wiklinowy kosz, ale potrzeba sporej wyobraźni aby go ujrzeć w całości© toadi
Za Nowym Tomyślem w miejscowości Paproć mgła, niezbyt gęsta, ale potęguje uczucie chłodu, które odczuwam na twarzy i palcach rąk, jeszcze dwa razy na trasie wjadę w podobną mgiełkę.
Mijam Opalenicę, przez Buk jadę miastem i już wkrótce autostradę mam za plecami, uf, do domu już blisko. Tylko że od paru dobrych minut ponownie jest mi zimno w palce nóg, jak się później okaże, woreczki foliowe były dobre, ale do czasu aż skarpetki nawilżały, w domu były mokre. Niepruszewo i najmniej lubiany odcinek dla mnie i to zawsze, od jeziora Niepruszewo do Ławicy. Ulicą Bukowską kieruję się do Dworca Głównego. Kawałek Głogowską, wiadukt i z każdym obrotem koła coraz bliżej domciu, prosto jak po sznurku do ronda Rataje tu w lewo chodnika wzdłuż torów tramwajowych (ostatni raz spotykam mgłę) jadąc wzdłuż linii tramwajowej docieram do oś. Rusa i jestem w domciu, właśnie minęła północ.
Ze skrzynki wyjmuję korespondencję, fotka stanu licznika
po około 16 godzinach poza domem tylko albo aż 307 km© toadi
i już po chwili jestem we wannie, ach jak miło, jeszcze wpis na bikestats, ale ledwo zacząłem, parę linijek tekstu i budzę się przed klawiaturą, znak to że, relację muszę złożyć w późniejszym terminie, a teraz spać.
Relacja zakończona w niedzielę wieczorem, oj trwało to trochę.
Kategoria powyżej 200 km
Komentarze
Rodman | 16:34 poniedziałek, 28 września 2009 | linkuj
Kaski z głów przed taką relacją i dystansem, mnie by chyba dupsko odpadło 6x :)))
Komentuj