Info
Ten blog rowerowy prowadzi toadi69 z miasteczka Poznań. Mam przejechane 7388.85 kilometrów w tym 2825.51 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.67 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Luty4 - 0
- 2013, Styczeń4 - 1
- 2012, Wrzesień5 - 18
- 2012, Sierpień11 - 28
- 2012, Lipiec12 - 32
- 2012, Czerwiec9 - 41
- 2012, Maj1 - 2
- 2011, Październik2 - 11
- 2011, Wrzesień2 - 16
- 2011, Lipiec1 - 11
- 2010, Maj3 - 17
- 2010, Kwiecień10 - 2
- 2010, Marzec2 - 0
- 2009, Październik6 - 22
- 2009, Wrzesień15 - 56
- 2009, Sierpień11 - 18
Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2010
Dystans całkowity: | 428.49 km (w terenie 196.50 km; 45.86%) |
Czas w ruchu: | 21:53 |
Średnia prędkość: | 19.58 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.70 km/h |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 42.85 km i 2h 11m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
13.50 km
0.50 km teren
00:30 h
27.00 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author
Do i z Pracy
Piątek, 30 kwietnia 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 0
Jako że dziś mam jechać do Karpacza chciałem mocno zaoszczędzić na czasie dojazdu do i z pracy (tramwajem i autobusem zajmuje mnie to od 30 do 50 minut w jedną stronę), więc dziś rowerem gdyż przejazd nim to około 15 minut. W pracy jestem znacznie wcześniej niż zwykle :), dzięki temu kończę też wcześniej. Powrót idzie równie sprawnie i przed 15 już jestem w domu. Ostatnie przyszykowanie się do wyjazdu, spakowanie i już za chwilę jedziemy do Karpacza. Kategoria do 100 km
Dane wyjazdu:
49.31 km
18.00 km teren
02:26 h
20.26 km/h:
Maks. pr.:43.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author
Do BCM`u przed Maratonem w Karpaczu.
Czwartek, 29 kwietnia 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 0
Rankiem rowerkiem do pracy, niezbyt spiesznie aby się nie zgrzać. Kończę około 16:20 i ruszam w kierunku BCM`u mam mało czasu gdyż o 17 zamykają sklep a kilometrów jest nieco do pokonania, w dodatku czuję że mam pod wiatr :(Jadę przez Ronda: Śródka, Rataje, Starołęka, następnie kawałem ul Hetmańską i dalej na Luboń, Puszczykowo drogą. Kiedy dochodzi 17 mam do pokonania jeszcze jeden dość długi podjazd i mokry jak ścierka (już zapomniałem jak to jest jak się jedzie w bawełnianym podkoszulku bez odpowiednich oddychających ciuszków) małe zakupy w ostatniej chwili przed zamknięciem sklepu. Uff. No i mam nowe spodenki z wkładką jedne nieco lepsze 3/4 długości drugie na spokojniejsze traski, krótsze i z tanią wkładką, jednakoż obie pary na szelkach - pewna odmiana, po tych na gumce z ubiegłego roku. Dokupiłem też koszulkę "potówkę". Już wkrótce przekonam się czy się sprawdzi. oraz rękawki. Oddałem też do naprawy zimowe spodnie - urwał się zamek, a dokładniej rozpołowił suwak. Jednak nie ma najmniejszych problemów z wszyciem nowego, a i na reklamacji zostają przyjęte, tak więc nie będzie mnie wymiana zamka kosztować. Powrót wzdłuż Warty szlakiem nieco już piaszczysty fragmentami jednak nie tak jak jest to latem, W drodze okazuje się iż jeden z mostków jest zamknięty i muszę przełożyć rower na drugą stronę bariery :( most w naprawie, szkoda. W pewnym momencie dzwoni Krzysztof, odbieram telefon jednak nadal staram się jechać, mocno jednak zwalniam, gdyż piasek i kierowanie jedną ręką nie wydają się właściwe aby szybciej jechać. Do domu docieram około 18:40.
Jutro czeka mnie wyjazd do Karpacza, muszę spakować się, nieco jeszcze podszykować rower i położyć się spać wcześniej.
Kategoria do 100 km
Dane wyjazdu:
65.79 km
57.00 km teren
04:13 h
15.60 km/h:
Maks. pr.:49.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author
Dziewicz Góra
Sobota, 24 kwietnia 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 0
Nie wiem jak ale dałem się przekonać na trenowanie podjazdów na Dziewiczej Górze. Zaczynam od dojechania do Krzysztofa, a później już przez Koziegłowy na Dziewiczą Górę, nieco błądząc tamtymi ścieżkami, docieramy do Kicina od Zachodu i lądujemy na szczycie wzniesienia. Kiedy ruszałem z Krzysztofem byłem rozgrzany i nieco zaszalałem na drodze jadąc od świateł do świateł. Nie zwlekając zaczynamy od zjazdu. Próba podjechania "Killerem" dla mnie całkowicie nie udana zaś Krzysztofowi zabrakło bardzo niewiele. Opis dokładny wraz z mapką zdjęciami i filmikiem -> http://maks.bikestats.pl/index.php?did=299063Robimy kilka podjazdów i zjazdów na wzór tego co wcześniej pokazał nam Jarek, jedyna różnica dla mnie to to że tym razem podjechałem wszystkie jak Krzysztof. Było tego coś koło 10 może 11 podejść. Dla mnie to była katorga, nie lubię jazdy pod górkę, bardzo nie lubię i szybko się męczę.
Po jednym z podjazdów na szczycie spotykamy znajomych Krzysztofa, wybrali się na wycieczkę w ten rejon korzystając z wiosennej pogody. Jeszcze dwie serie, zjazd, podjazd i robimy ostatni zjazd tym razem w kierunku na Kicin, później podobnie jak tydzień wcześniej kierujemy się na Maltę robiąc trasę mini maratonu. W dolince Cybiny Krzysztofowi udaje się zrobić podjazd - podjazd który jeszcze nie tak dawno wydawał się nie możliwym do przejechania. Moja próba nie była już tak udana podjechałem do 2/3 wysokości i zabrakło pary w nogach.
Tradycją staje się już rozstanie na Malcie, skąd Krzysztof wraca przez Cytadelę do domu, a ja mam tylko mały podjazd i już jestem przy BP skąd do domu mam już bardzo blisko.
Porównując tydzień do tygodnia jest lepiej, może nie jest rewelacyjnie, ale nie jest już tragicznie.
Dane wyjazdu:
83.09 km
43.00 km teren
04:35 h
18.13 km/h:
Maks. pr.:56.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author
Morasko - Dziewicza - Cybina - Malta
Sobota, 17 kwietnia 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 0
Start przed południem najpierw do Krzysztofa, a potem na Morasko.Trasa: http://maks.bikestats.pl/index.php?did=294621
Po dojechaniu na miejsce okazuje się że nie na Morasku miały być z Jarkiem trenowane podjazdy a na Dziewiczej Górze. No to fajno, a On tam na nas czeka, więc nie zwlekając ruszyliśmy co sił w kierunku Dziewiczej Góry. Po niecałej godzinie z przerwą na krótki posiłek i uzupełnienie rezerw znaleźliśmy się na szczycie Dziewiczej Góry. Jarek oczywiście już ostro trenował. A i mieliśmy przyjemność poznać Agę :)
Kilka zjazdów i podjazdów z Jarkiem (dwa odpuściłem, zabrakło sił w nogach potrzebowałem chwili na odpoczynek aby móc jechać za nimi kolejne) Dla Jarka było podjazdy z nami były dziecinną igraszką, zaś ze mnie wyciskały siódme poty.
Ostatni zjazd "Kilerem" - tu Jarek pokazuje jak się naprawdę zjazdy robi i my udajemy się przez Gruszczyn na trasę minim maratonu poznańskiego zaś, Jarek do Poznania.
Resztę drogi pokonujemy spokojnie bez szarpania i już po łyknięciu kilkunastu kilometrów lądujemy na Malcie, gdzie jeszcze krótka rozmowa i każdy rusza do domku.
Kilka zdjęć znajduje się na blogu u Jarka :) http://jarekdrogbas.bikestats.pl/index.php?did=294611
Kategoria do 100 km
Dane wyjazdu:
37.00 km
0.00 km teren
01:19 h
28.10 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author
Do brata :)
Piątek, 16 kwietnia 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 0
Wieczór, miałem zaległe sprawy do załatwienia u brata. Pomimo późnej pory zakładam oświetlenie (wiem że będę już po zmroku wracał) i ruszam w kierunku Szczepankowa, Tulec i Gowarzewa jako finał. Po spędzeniu kilku miłych chwil, jak ten czas szybko zleciał około 23:20 ruszam w drogę powrotną, brr jak zimno.Rozgrzałem się dopiero po jakiś 4 km. W domu jestem parę minut przed północą.
Temp niezbyt śpieszne w jedną stronę z lekkim wiatrem, w drugą lekko pod wiatr, jednak słaby :)
Kategoria do 100 km
Dane wyjazdu:
29.00 km
4.00 km teren
01:12 h
24.17 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author
Nieco po szosie
Środa, 14 kwietnia 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 0
Po dwóch dniach na podjazdach, których nie cierpię wyjechałem na płaską asfaltową drogę. Trasa to pętla przez Pokrzywno, Krzeiny, Koninko, Piotrowo, Głuszyne, Marlewo, Garaszewo i ulicą Kurlandzką ponownie do domu. Kategoria do 100 km
Dane wyjazdu:
14.00 km
12.00 km teren
00:40 h
21.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author
Malta od górki do górki część II
Poniedziałek, 12 kwietnia 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 0
Podobnie jak w niedzielę kilka rundek po górkach na Malcie. Nic ciekawego.Dane wyjazdu:
14.30 km
12.00 km teren
00:41 h
20.93 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author
Malta od górki do górki
Niedziela, 11 kwietnia 2010 · dodano: 11.04.2010 | Komentarze 2
Krótki wypad aby nieco na podjazdach siłę poprawić. Tereny Malty - Olszoki. Jazda od górki na wysokości stacji BP do górki na wysokości ulicy Piwnej. I tak w kółko kilka razy. Po trzech podjazdach na jedną górkę przejazd do drugiej aby dać nogom odpocząć, dwa trzy podjazdy i powrót do tej pierwszej. Po około 40 minutach odpuściłem sobie, kolana mnie już zaczęły boleć. Ale jutro wracam ponownie na górki i mimo że krótki i niezbyt strome to na początek sezonu wystarczą.Pozdrawiam wszystkich po dłuższej nieobecności.
Wkrótce uzupełnię brakujące wpisy :)
Kategoria do 100 km
Dane wyjazdu:
34.00 km
0.00 km teren
01:20 h
25.50 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author
Na wielkanocne jajeczko
Niedziela, 4 kwietnia 2010 · dodano: 04.05.2010 | Komentarze 0
Jak to w Święta, krótki wypad na jajeczko wielkanocne do brata.W drodze powrotnej towarzyszył mi http://skorzan.bikestats.pl/index.php?did=287831
Kategoria do 100 km
Dane wyjazdu:
88.50 km
50.00 km teren
04:57 h
17.88 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author
Śnieżycowy Jar
Sobota, 3 kwietnia 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 0
Jak poprzednio spotykamy się przy źródełku na Malcie.Kierujemy się ścieżkami na Malcie w kierunku na Swarzędz, po dotarciu do j. Swarzędzkiego kierujemy się kawałek jego brzegiem a następnie skręcamy na północ jadąc w kierunku na Dziewiczą Górę. Momentami błoto zmusza do powolnej jazdy albo zsiadania z rowera i omijania z buta, ale jakoś docieramy do trasy Poznań - Gniezno. Po jej przekroczeniu kierujemy się w las i na Kobylnice.
Przychodzi nam przekraczać niewielki strumyk. potem do Wierzenicy i polnymi drogami do Kicina. Wjazd na Dziewiczą Górę. A potem już w kierunku na Owińska. Drogą do Murowanej Gośliny. W miasteczku dwa postoje, jeden zaraz za cmentarzem w cukierni, mniam dobre to było, a drugi na wylocie do Mściszewa - musiałem coś do picia kupić. Z Murowanej Gośliny jedziemy na Mściszewo potem Kawałek na północ aby po wjechaniu do kolejnej wioski Starczanowo, skierować się na Zachód i ponownie na północ po minięciu łąki jesteśmy w lesie. A krótko potem mamy okazje delektować się pięknem Śnieżyc. Słowa i zdjęcia nie są w stanie oddać tego pięknego widoku. Tam trzeba po prostu być we właściwym momencie i samemu to widzieć.
Po spędzeniu paru dłuższych chwil w jarze postanawiamy wracać na Poznań, jedziemy n zachód aby nie wracać się a później ku południu wzdłuż Warty ale w sporym oddaleniu od rzeki. Mijamy malowniczy mostek i niewielki strumyk który na tyle nas zauroczył że zatrzymaliśmy się na kilka chwil. Słonko pięknie przygrzewało, w lesie nie było czuć wiatru zaś brak liści jeszcze o tej porze powoduje że las jest bardzo widny.
Jadąc lasem pokonujemy niewielkie wzniesienie aby wkrótce znaleźć się ponownie na drodze Starczanowo Mściszewo. Z Mściszewa jedziemy pierścieniem do Poznania.
Po minięciu Warty zjazd na niebieski szlak wzdłuż Warty i niebawem przez Naramowice jesteśmy w Poznaniu.
W drodze powrotnej ze Śnieżycowego Jaru dociągałem stopniowo paski od kasku, który wydawał się że leży zbyt luźno. W pewnym momencie kask był na tyle ciasno że zaczęła boleć mnie głowa, nie powiązałem jednak bólu głowy z ciasnym kaskiem, mało jeszcze bardziej na jednym z postoi dociągnąłem jego mocowanie. Efekt ból już po paru minutach był nie do wytrzymania, każda dziura na ścieżce, nierówność czy ruch głowy powodował coraz silniejszy ból. Z początku myślałem że to zatoki, problem w tym że nie miewam takich bóli, ale skoro to mogą być zatoki postanowiłem że założę inaczej bandanę i zabezpieczę lepiej nią skronie.
W chwili kiedy kask wylądował na kierownicy ból momentalnie ustąpił, a ja odżyłem, teraz było wszystko jasne. Tak głupi błąd i tyle niepotrzebnego bólu :(
Wyjazd super, pogada, towarzystwo no i Snieżycowy Jar :)