Info
Ten blog rowerowy prowadzi toadi69 z miasteczka Poznań. Mam przejechane 7388.85 kilometrów w tym 2825.51 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.67 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Luty4 - 0
- 2013, Styczeń4 - 1
- 2012, Wrzesień5 - 18
- 2012, Sierpień11 - 28
- 2012, Lipiec12 - 32
- 2012, Czerwiec9 - 41
- 2012, Maj1 - 2
- 2011, Październik2 - 11
- 2011, Wrzesień2 - 16
- 2011, Lipiec1 - 11
- 2010, Maj3 - 17
- 2010, Kwiecień10 - 2
- 2010, Marzec2 - 0
- 2009, Październik6 - 22
- 2009, Wrzesień15 - 56
- 2009, Sierpień11 - 18
Wypad do WPN z Krzysztofem
Sobota, 26 września 2009 · dodano: 27.09.2009 | Komentarze 2
Po piątkowym wypadzie do Zielonej Góry rankiem czułem się jak zdjęty z krzyża, a nogi w kolanach były jak z waty. W gębie sachara zmusiła mnie że pierwsze kroki po pobudce skierowałem do wodopoju, a i w nocy jak i po powrocie sporo wypiłem.Dochodzi dziesiąta, pora ruszać, wiem jednak że dziś nie będzie lekko i przyjemnie. A na dodatek nie miałem czasu ani ochoty zmieniać slicków na klocki, zanosiło się że będzie wesoło w terenie.
Na miejsce spotkania wyjątkowo dokulałem się pierwszy, znalazłem ławeczkę w słoneczku i w jego promieniach oddałem się wypoczynkowi, jak miło.
Po krótkim oczekiwaniu dotarł Krzysztof, chwilę rozmawiamy i ruszamy w kierunku polibudy i mostu Rocha. Jedziemy korytem Warty, tradycyjnie już do Dębiny,
Dębina w Poznaniu, drzewa przeglądają się jak w lustrze© toadi
Dębina w Poznaniu na mostku jacyś wędkarze walczą z rybą, jednak tej udaje się uciec w zarośla i zaplątać linkę. Żyłka zerwana, ryba uszła z życiem© toadi
Dębina kolejne ujęcie© toadi
a następnie do Lubonia, gdzie skręcamy do Nadwarciańskiego Szlaku Rowerowego. Piasek albo krótkie łachy rozpędem, albo walka o przetrwanie na gładkich oponkach. Docieramy do dawnej przeprawy promowej, gdzie "podziwiamy" oraz rozważamy zastosowanie tego co pozostało po promie.
Pozostałości po przeprawie promowej© toadi
Nadwarciański Szlak Rowerowy© toadi
Za mostkiem na Wirence uciekamy w las i kierujemy się w kierunku polany i zabudowań. Przekraczamy drogę z Poznania do Puszczykowa i jedziemy dalej do Wir, za kościołem zjazd w dół na mostek i dalej polną drogą w kierunku na Szreniawę.
Moment nieuwagi i chęć wyjechania z piasku i koleiny na wyższy fragment drogi, który był twardy, zaowocowały tym, iż opony pozbawione bieżnika wpadły w poślizg i wyłożyłem się jak długi na bok, rower wręcz wyjechał spode mnie. Upadek w końcowej fazie kontrolowany więc poza obciachem i śmiechem nic się nie wydarzyło poważniejszego. Docieramy do niewielkiego mostku ponad torami kolejowymi i drugą stroną wykopu kierujemy się do pobliskiego lasku jadąc wzdłuż linii wysokiego napięcia. Celem jest dojechanie do zerwanego mostu nad linią kolejową. W lesie natrafiamy na dodatkowe atrakcje
Las pod Wirami i dziura w ziemi, dziura jak dziura, ale te gałęzie© toadi
docieramy do młodnika i zagłębienia terenu pomiędzy dwoma słupami energetycznymi, krótki podjazd i jesteśmy u pierwszego celu.
Krzysztof na zniszczonym moście© toadi
Kiedy mamy już ruszać w dalszą drogę, dostrzegamy pociąg który zmierzał w naszym kierunku, jak się okazało był to szynobus.
Szynobus w okolicach Wir© toadi
i pomknął w siną dal
tak jak nadjechał, szybko nas minął i gdzieś pomknął w stronę do Poznania© toadi
Wpierw czekał nas zjazd i wspinaczka na sąsiednie wzniesienie.
Krzysztof na podjeździe w okolicach Wir© toadi
Teraz kierujemy się ponownie w kierunku lasu pod Puszczykowem, na ścieżce piaskownica ledwie ciągnę, co mocniej przydepnę to czuję jak obraca się tylne koła albo ucieka w bok. jakoś docieramy do ściany lasu, stąd mamy widok na panoramę Poznania, trochę na Wiry, widać nawet elewatory w Gadkach. W WPN na morenie jadę z Krzysztofem na niedawno odkryte pagórki, chociaż część z nich zobaczyć, spróbować się z nimi.
Singielki w WPN, kawałek pod górkę, trochę w dół.© toadi
Tak krążąc docieramy do jednego z większych podjazdów. Krzysztof jedzie pierwszy.
w pewnym momencie słychać jak amorek dobił i Krzysztof ląduje na ziemi, na szczęście okazuje się że nic się nie stało. Po chwili podnosi się i postanawia zdobyć podjazd. Ja jadę jako pierwszy lecz nie udaje mnie się to. Pierwsze podejście nie udane, dociera do połowy wzniesienia.
W drugim podejściu Krzysztof dociera prawie na szczyt wzniesienia.
Jeszcze trochę czasu spędzamy na morenie a następnie kierujemy się do jeziora Jarosławieckiego żółtym szlakiem.
Nad jeziorem jarosławieckim© toadi
Jezioro Jarosławieckie w całej okazałości© toadi
Zarośla na brzegu jeziora Jarosławieckiego© toadi
Nad jeziorem Jarosławieckim© toadi
To już jesień© toadi
Nad jeziorkiem robimy sobie dłuższą przerwę. W tym czasie dociera grupa studentów wszyscy na rowerach.
Ruszamy do Rosnówka, uzupełnić zapasy wody, najpierw ścieżka prowadzi wzdłuż brzegu jeziora
Jacek już rozmawia z nami. Pamiątkowa fotka, której nie omieszkał zamieścić i rozjazd każdy w swoją stronę, my wracamy do WPN, zaś Jacek pędził na naleśniki.
Robimy jeszcze kilka mniej lub bardziej stromych podjazdów, i kierujemy się lasem do drogi na Szreniawę a następnie lasem do Wir. Przed Wirami docieramy do alejki, z której roztacza się panorama PoznaniaPanorama Poznania
© toadi
Mijamy Wiry, zjazd w dół i dalej ścieżką rowerową do Dębiny, wzdłuż Warty i od mostu Jadwigi ja kieruje się do mostu Rocha i później na osiedle Rusa, zaś Krzysztof jedzie w kierunku Cytadeli.
Dzień udany, pogoda super, poznaliśmy Jacka, którego do tej pory znałem głównie z bikestats. Jedyny mankament to to że nie doszedłem jeszcze do siebie po piątku, a tu kolejne kilometry i to w terenie.
Pozdrowienia dla Krzysztofa i Jacka