Info
Ten blog rowerowy prowadzi toadi69 z miasteczka Poznań. Mam przejechane 7388.85 kilometrów w tym 2825.51 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.67 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Luty4 - 0
- 2013, Styczeń4 - 1
- 2012, Wrzesień5 - 18
- 2012, Sierpień11 - 28
- 2012, Lipiec12 - 32
- 2012, Czerwiec9 - 41
- 2012, Maj1 - 2
- 2011, Październik2 - 11
- 2011, Wrzesień2 - 16
- 2011, Lipiec1 - 11
- 2010, Maj3 - 17
- 2010, Kwiecień10 - 2
- 2010, Marzec2 - 0
- 2009, Październik6 - 22
- 2009, Wrzesień15 - 56
- 2009, Sierpień11 - 18
Dane wyjazdu:
65.79 km
57.00 km teren
04:13 h
15.60 km/h:
Maks. pr.:49.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author
Dziewicz Góra
Sobota, 24 kwietnia 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 0
Nie wiem jak ale dałem się przekonać na trenowanie podjazdów na Dziewiczej Górze. Zaczynam od dojechania do Krzysztofa, a później już przez Koziegłowy na Dziewiczą Górę, nieco błądząc tamtymi ścieżkami, docieramy do Kicina od Zachodu i lądujemy na szczycie wzniesienia. Kiedy ruszałem z Krzysztofem byłem rozgrzany i nieco zaszalałem na drodze jadąc od świateł do świateł. Nie zwlekając zaczynamy od zjazdu. Próba podjechania "Killerem" dla mnie całkowicie nie udana zaś Krzysztofowi zabrakło bardzo niewiele. Opis dokładny wraz z mapką zdjęciami i filmikiem -> http://maks.bikestats.pl/index.php?did=299063Robimy kilka podjazdów i zjazdów na wzór tego co wcześniej pokazał nam Jarek, jedyna różnica dla mnie to to że tym razem podjechałem wszystkie jak Krzysztof. Było tego coś koło 10 może 11 podejść. Dla mnie to była katorga, nie lubię jazdy pod górkę, bardzo nie lubię i szybko się męczę.
Po jednym z podjazdów na szczycie spotykamy znajomych Krzysztofa, wybrali się na wycieczkę w ten rejon korzystając z wiosennej pogody. Jeszcze dwie serie, zjazd, podjazd i robimy ostatni zjazd tym razem w kierunku na Kicin, później podobnie jak tydzień wcześniej kierujemy się na Maltę robiąc trasę mini maratonu. W dolince Cybiny Krzysztofowi udaje się zrobić podjazd - podjazd który jeszcze nie tak dawno wydawał się nie możliwym do przejechania. Moja próba nie była już tak udana podjechałem do 2/3 wysokości i zabrakło pary w nogach.
Tradycją staje się już rozstanie na Malcie, skąd Krzysztof wraca przez Cytadelę do domu, a ja mam tylko mały podjazd i już jestem przy BP skąd do domu mam już bardzo blisko.
Porównując tydzień do tygodnia jest lepiej, może nie jest rewelacyjnie, ale nie jest już tragicznie.