Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi toadi69 z miasteczka Poznań. Mam przejechane 7388.85 kilometrów w tym 2825.51 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.67 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy toadi69.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
66.60 km 64.60 km teren
03:37 h 18.41 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

MTB Wolsztyn 02/10/2011

Niedziela, 2 października 2011 · dodano: 02.10.2011 | Komentarze 8

Dziś przyszła kolej na Wolsztyn, maraton organizowany przez Kaczmarek Electric MTB 2011 MTB Wolsztyn
Dotarliśmy dość wcześnie, odbiór numerka, chipa oraz krótka rozgrzewka z Pawłem i Krzysztofem, ustawiamy się gdzieś na dalekich tyłach i o 11 następuje start, start wspólny. Zanim ruszyliśmy chwilę czekamy aż osoby przed nami ruszą.
Od pierwszych metrów cisnę ostro, wiem że podobnie jak grabkowym poznańskim maratonie jest wąskie gardło po przejechaniu 500 metrów, kładka nad rzeczką.
Korzystam ze sprytu Pawła i widząc jak się przeciska rwie do przodu trzymam się dość blisko i do korka przed kładką docieram 5 metrów za nim, jednak, On grzecznie ustawił się w ogonku, ja szybko boczkiem i z boczku wraz z Krzysztofem, który wjechał za mnie wciskamy się na mostek. Jestem przed Pawłem :)
Za mostkiem ostro naciskam w pedały i sru do przodu, chce się oderwać od Krzysztofa, aby plan z trzymaniem się mnie i mego koła spalił na panewce.
Po około 10 minutach dogania mnie Paweł, który sporo stracił na mostku. Jakiś czas jadę za nim, jednak nie próbuję utrzymać się na kole, nie te tempo.
Długi czas widzę go przed sobą, jednak dystans powoli i nieubłaganie rośnie, ostatni raz widzę Go jak na górce skręca w singla, na lewo, ja zaś dopiero zaczynałem mozolną wspinaczkę na wzniesienie.
W pewnej chwili dostrzegam przed sobą gościa z napisem na spodenkach Marek Konwa Team, jednak szybko go wyprzedzam i więcej już nie zobaczę :)
Na pierwszym punkcie kontrolnym mam czas 51 minut 5 sekund i 45 lokatę, strata do Pawła to 4 minuty (47:10 27 lokata) zyskuję do Krzysztofa nieco ponad 3 minuty (54:44 - 56 lokata) oraz do z3Waza nieco ponad 1 minutę (52:29 - 51 lokata) nicałe 30 sekund do Krzysztofa (Wing) (51:27 - 48 lokata). Do mety jadę prawie jakby maraton miał skończyć się na 33 km. Po pokonaniu kilku wzniesień, niekiedy z buta, po zjechaniu kilku zjazdów, raz bez zapięcia się w SPDy (ładne loty z dupskiem nad siodełkiem i nogami w powietrzu, tylko ręce trzymały kierownice i rower, lądowania nieco bolesne kiedy dupsko spotykało się z siodełkiem)
Docieram w okolice niepozornej łączki, i tu niemiła niespodzianka, niby nic, a jechać nie idzie, ogromny wysiłek a wlokę się jak żółw, na szczęście łączka szybko się kończy. Jeszcze kilka kilometrów i już jestem prawie na mecie, mam dwóch kolarzy na kole, na ścieżkach przed molo jakoś nie śpieszą się wyprzedzać. W pewnej chwili gostek z numerem 696 (fajny numerek) bierze mnie o pół roweru na samej mecie, może nieco większa długość, kolejny przekracza chwilę za mną metę, jednak oni na dziś kończą trudy maratonu, a ja jadę dalej.
Czas po pierwszej pętli (696 1:37:04) ja byłem zaraz za nim, kolejny miał czas 1:37:07 więc mój był by 1:37:05 i 68 lokata Open na 257.

Po dojechaniu do mostka tym razem luzik, spoko nic nie blokuje tylko jechać :)
od tego momentu odpuszczam i zwalniam, muszę wyluzować, doskonale wiem że w tym tempie wytrzymam jeszcze około 30 minut, a to trochę zbyt mało aby dojechać do mety. Nie chcę powtórki z Michałków - zgonu na trasie.
Dogania mnie Z3Waza, dowiaduję się iż Krzysztof już dość dawno temu został z tyłu, zakładam że mam na tyle dużą przewagę aby przez 5 do 10 km jechać wolniej i dać czas na zregenerowanie mięśniom.
Drugą pętlę głównie jadę sam, od czasu do czasu ktoś mnie wyprzedza, jednak wkrótce mija odcinek na którym odbudowywałem utracone siły i powoli zaczynam przyśpieszać, od tego momentu już prawie nikt mnie nie wyprzedzi (tylko na 3 km przed metą stracę jedno oczko). Punkt pomiaru czasu 2:40:25 - 52 lokata
strata do Pawła duża (2:17:29 - 13) do Winga również spora (2:25:56 - 32) do Marcina z3waza tylko 5 minut (2:35:58 - 48) spory zysk w stosunku do Krzysztofa (2:53:58 - 62).
Na bufecie zatrzymuje się, jeden kubeczek, drugi kubeczek i niespodzianka, dogania mnie Kobieta (Kamila Bródka) ruszam aby powalczyć, długo jedziemy razem, głównie z przodu ja, jak nawet gdzieś mnie wyprzedza, to za chwilkę odrabiam i ponownie prowadzę, znajome górki, znajoma łączka która i tym razem nam klei się do opon, tyle że teraz jeszcze trudniej walczyć.
I tak w końcu docieram do schodów, tu kilka stopni w górę i ...
Całą trasę nie mam skurczów, nawet nie czuję aby coś było nie tak z nogami, w chwili kiedy staję na pierwszym stopniu łapie mnie z trudem wchodzę na górę, stoję jak taka pi... na drodze na której wstrzymano ruch i nie mogę nogi przełożyć nad siodełkiem, kierujący ruchem mówi abym jechał, a ja na to nie mogę - skurcz. Trwa to wieczność, w tym czasie Kamila niweluje różnice szybko pokonuje schodu i odjeżdża w siną dal :( trwało to kilkanaście sekund 30 może więcej w końcu jakoś udaje się mnie przełożyć nogę na drugą stronę roweru, nie było to nad siodełkiem, raczej to rower jakoś tam wjechał pode mnie :) ruszam, dziewczyna już zjechała z drogi i znika gdzieś między drzewami. Pierwsze obroty korby kosztują mnie sporo sił i bólu, jednak już po kilku metrach wszystko wraca do normy. Gonię jeszcze się łudzę że dogonię uciekinierkę, jednak do mety już blisko, widzę że dystans się zmniejsza, powoli coraz bliżej jestem, przy 26 km/h przemykam pomiędzy dwoma drzewami obwiązanymi taśmą (wąsko tam było) widzę że na technicznych kawałkach szybciej zmniejszam dystans, jednak na łatwych prostych jedzie tak samo szybko jak ja lub minimalnie wolniej. zostało 500 metrów do mety może mniej, już wiem że nie dam rady odrobić straty, obracam się za siebie, nasłuchuje gwizdków, nikogo nie ma nic nie słyszę, już wiem że za mną czysto.
Meta, meta, meta
zatrzymuje się zaraz po jej przekroczeniu, zsiadam z roweru i to samo co na schodach, skurcz, nie mogę zrobić kroku, chwilę stoję w tym czasie jakaś babka wręcza medal, facio prosi o chipa, no i problem nie mogę unieść nogi, jakoś zdejmuję go i oddaje. W tym czasie już mi gratuluje z3waza, pojawia się Paweł zimnym, smakowitym lodem, już myślałem że to dla mnie, ale musiałem się obejść smakiem i makaronem :)
Pogawędka na molo, chwila oczekiwania, zastanawiamy się czy Krzysztof dojedzie poniżej 4 godzin czy nie.
docierają kolejne osoby, po dłuższej chwili jest i Krzystof - 3:52:42 -63/78 i M4 12/4
Mój wynik to 3:37:06 52/78 M4 8/14 strata do Kamili to 21 sekund, hmmm zacięty finisz był by gdyby nie skurcz na schodach :)
Paweł czas 3:00:55 13/78 M2 4/21 no i znalazł się na podjum
Wing 3:10:45 25/78 M2 10/21
Z3waza 3:27:28 48/78 M3 17/20

W tomboli nikt z nas nie miał szczęścia :(
Po losowaniu było małe co nie co, wcześniej piwko zasłużone :)

Wyniki z licznika po odzyskaniu licznika, został u Krzyśka w aucie :)

Wolsztyn warty polecenia, nieźle dawał w cztery litery, na mecie byłem zmachany bardziej niż po Osiecznej, jeszcze po 1 pętli cicho liczyłem na czas jak w Osiecznej 3:30, jednak wiedziałem że nie będzie łatwo, a po przejechaniu punktu kontrolnego, zastanawiałem się tylko o ile więcej czasu będę potrzebował na pokonanie tego dystansu, wyszło całe 7 minut.



Komentarze
KeenJow
| 19:41 czwartek, 10 listopada 2011 | linkuj No, gratki, gratki !
jacgol
| 22:03 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj gratulacje !!!
dobrze że już sezon się kończy bo byś mnie przegonił ...;)
mlodzik
| 17:23 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj Hehhe, super relacja Zbychu, dobry jesteś :). Powiem Ci szczerze, że goniąc Ciebie trochę się zmachałem. Nie przeleciałem obok Ciebie jak wiatr, tętno miałem wysokie, nie mogłem mówić. Gdybyś popracował nad wytrzymałością to byś był mega mocny :).
MaciejBrace
| 16:37 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj Gratulacje - chyba sezonowe zwycięstwo nad Maksem - wygrałeś zgrzewkę piwa od Maksa ;) ?
JPbike
| 13:34 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj Gratki Zbyszku :)
Walecznie pojechałeś i sporo z siebie dałeś !
z3waza
| 12:54 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj Gratuluję kolejnego tryumfu nad rywalem :) - ile to już jest w małych punkcikach w sezonie? Bo tak licząc od Międzygórza to chyba 3:1.
Marc
| 06:23 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj Dokładnie tak jak Mariusz pisze - świetna relacja. Fajnie, że tyle informacji "czasowych" :)
No i gratulacje za dobry wynik (czyli bycie przed Maksem ;) ).
klosiu
| 21:10 niedziela, 2 października 2011 | linkuj Zajebisty opis, fajnie że ostatnio dodajesz choć relacje z maratonów... Miło sie czyta :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ijest
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]