Info
Ten blog rowerowy prowadzi toadi69 z miasteczka Poznań. Mam przejechane 7388.85 kilometrów w tym 2825.51 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.67 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Luty4 - 0
- 2013, Styczeń4 - 1
- 2012, Wrzesień5 - 18
- 2012, Sierpień11 - 28
- 2012, Lipiec12 - 32
- 2012, Czerwiec9 - 41
- 2012, Maj1 - 2
- 2011, Październik2 - 11
- 2011, Wrzesień2 - 16
- 2011, Lipiec1 - 11
- 2010, Maj3 - 17
- 2010, Kwiecień10 - 2
- 2010, Marzec2 - 0
- 2009, Październik6 - 22
- 2009, Wrzesień15 - 56
- 2009, Sierpień11 - 18
Dane wyjazdu:
105.00 km
0.00 km teren
03:12 h
32.81 km/h:
Maks. pr.:44.19 km/h
Temperatura:17.7
HR max:172 ( 97%)
HR avg:152 ( 85%)
Podjazdy:162 m
Kalorie: 2400 kcal
Rower:Giant XTC0
Deszczowa setka
Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 5
Jakoś tak dzień z godziny na godzinę przeciekał między palcami, ale w końcu wyszykowałem się i ruszyłem rowerem. Było już po 16 kiedy wsiadałem na rower, niebo ponuro zachmurzone słaby wiatr ale dość ciepło (23 C, później spadło do 14 C). W planach trasa na jakieś 4 godziny jazdy, głównie asfaltem, jednak jak miało się wkrótce okazać pogoda zweryfikowała plany.Ten fragment z YouTube będzie chyba najwłaściwszy do tego co miało mnie wkrótce czekać :)
Poznań - Garby - Tulce - Gowarzewo - Klesczewo - Krerowo - Środa Wlkp - Zaniemyśl - Śrem - Bnin - Kórnik - Dziećmierowo - Krzyżowniki - Komorniki - Gowarzewo - Tulce - Garby - Poznań.
Powyższa trasa zaplanowana na wąskie oponki, koła 28" i opony Lithon 2, taka przeróbka górala na kolarkę.
Ruszyłem dość ostro, po wyjechaniu z osiedlowych dróżek wskoczyłem na nieco ponad 30km/h i szybko podążałem wyznaczoną trasą. Jeszcze przed Tulcami spadły pierwsze krople deszczu, jednak zbagatelizowałem jadę dalej, nawet nie myślę przerwać i wracać, idzie mnie całkiem dobrze trzymam dość wysokie tempo, więc szybko mijam Tulce, przelatuję przez Gowarzewo i kieruje się na Kleszczewo Zaczyna padać intensywniej jednak nie jest to silny deszcz, ledwo straszy. Droga szybko zmienia kolor, oponka ma mokry pasek, ale nie chlapie, więc nadal zdążam w zamierzonym kierunku. W okolicach Bieganowa pada już dość intensywnie, na drodze tworzą się nieśmiało pierwsze kałuże, jednak oponka nadal nie chlapie chyba że zaliczę którąś z tych maluśkim kałuż.
Zaczynam się zastanawiać czy w Środzie nie skierować się na Poznań i odpuścić, jednak kiedy jestem już na wyciągnięcie ręki przed Środą, deszcz jakby zelżał, myślę sobie, postraszyło i po deszczu, więc postanawiam nieznacznie zmodyfikować trasę kierując się w Środzie na Zaniemyśl. Miało być na Nowe Miasto i osiągnięcie Zaniemyśla przez Krzykosy - Solec - Kępe.
W chwili kiedy dojechałem do pierwszego Ronda w Środzie zerkam na wskazania licznika; czas jazdy 1:02, przejechany dystans prawie 34km i średnia 32,7km/h. Jest dobrze, więc motywacja do zrobienia 100 też jest. Przez Środę jadę ostrożnie, światła, skrzyżowania itp. dość powiedzieć że na wyjeździe mam zaledwie średnią na poziomie 32,5 km/h. Postanawiam że odpracuję to na kolejnym odcinku do Zaniemyśla, pomimo że chwilami czułem jakby wiatr był silniejszy staram się trzymać prędkość w granicach 34km.
Na pierwszej krzyżówce w Zaniemyślu mam średnią 32,66 km/h nieco odrobiłem, jednak nadal mam niewielką stratę.
Zaczyna ponownie padać, z każdą chwilą coraz mocniej, robi się też coraz chłodniej, nie czuję tego, jednak termometr na liczniku nieubłaganie wskazuje że temperatura spadła do 17 C i ciągle spada.
Kolejny odcinek do Śremu ciągle cisnę nie jadę na maksa, wiem że do 100 sporo jeszcze brakuje więc szkoda by było się wypalić. Na Rondzie w Śremie, skręcam w prawo, kieruje się na Kórnik.
Spojrzenie na licznik:
Dystans 57,93km
Czas 1:45
Średnia 32,73 km/h
No odrobiłem stratę ze Środy :)
Jednak już prawie dwie godziny cisnę i tylko dwa krótkie postoje na światłach, pora się zatrzymać i coś dołożyć do brzusia. Zatrzymuje się na skraju lasu, siadam na słupku granicznym i całe 15 minut poświęcam na jedzonko i picie.
Przy okazji sprawdzam mapę i zastanawiam się którędy wracać, przez Rogalin czy Kórnik. Decyduje jednak że przez Kórnik dawno nie pedałowałem więc klamka zapadła.
Troszkę ostygłem robi się mnie nieco chłodno, więc pakuje plecaczek i ruszam w drogę, mijam Czmoń i wkrótce jestem na trasie pierścienia, skręcam w prawo na Bnin i dalej jadę do Kórnika, jak prowadzi pierścień wokół Poznania. W Kórniku następuje długo oczekiwana chwila, bateria transmitera prędkości wysiadła i od tej chwili nie wiem jak szybko jadę i ile już przejechał. Jednak wiem że zostało mnie jeszcze 29km i będę w domciu.
Jestem już całkowicie przemoczony, woda którą rzuca przednie koło skutecznie mnie przemoczyła od przodu, tylne załatwiło plecy i spodenki. Deszcz jest już intensywny i daje się mocno we znaki, w butach mam basenik.
Sprawdzam ostatnie wskazania licznika:
przejechałem 77km
czas jazdy 2:22
Średnia 32:54km/h
Spada, ale nadal wg mnie nie jest źle, docisnę i utrzymam, nie zostało wiele, jeżeli się przeliczę z siłami i tak wrócę do domu, gdyż z każdym kilometrem mam coraz bliżej, a w razie totalnego zgonu, zawsze mogę spróbować wpaść do Marcina (skórzan) i u niego chwilę odsapnąć.
Przed przejazdem kolejowym w Dziećmierowie pada bardzo intensywnie, na okularach mam tyle wody, że co kilka minut potrząsam głową jak koń, aby się pozbyć chociaż części wody i lepiej widzieć, w zębach zgrzyta piasek, woda którą rzuca przednie koło ląduje nie tylko na okularach ale również na twarzy i jak widać zębach :(
Minerały i mikroelementy :)
Jest mnie już obojętne czy pada mocniej czy nie, i tak jestem przemoczony, więc te kilka kropli wody nie czyni dla mnie większej różnicy, nie mając wskazań prędkości staram się utrzymywać tętno w granicach 150-155, wiem że jak do tej pory przy takim tętnie miałem prędkość między 32-34km/h więc spodziewam się, że zdołam dzięki temu utrzymać średnią którą wypracowałem
W nogach czuję już zmęczenie, pomimo że temperatura spadła do 14 stopni, jest mnie ciepło, od Kórnika nie piję, staram się cisnąć i jak najszybciej dojechać do domu, do końca tej męki i do ciepłej kąpieli.
Wkrótce jestem w Gowarzewie, spoglądam na domek brata, w okna zsunięte żaluzje, nic dziwnego, dziś jest z rodzinką nad morzem, mam nadzieję że mają lepszą pogodę od tej która jest obecnie w Poznaniu.
W Tulcach przez chwilę zastanawiam się czy nie jechać przez Spławie-Szczepankowo, jednak myśl o rozkopanej od dłuższego czasu drodze i wiecznym jej remoncie, powoduje że skręcam w prawo na Swarzędz.
Jeszcze tylko kilka mocniejszych depnięć, jeszcze tylko kilka kilometrów i będę w domu, ta myśl dodaje mnie sił, jednak na byle podjeździe czuję że mam wyraźnie dość, zwalniam, a tętno rośnie. Na szczęście na tym odcinku większych podjazdów nie ma, jeden większy zjazd przed lasem, szkoda tylko że strasznie dziurawy, staram się jak mogę omijać kałuże, nie chcę zaliczyć jakiejś dziury.
Gdy jadę Dymka, czuję że to resztki sił, więc kiedy tylko mijam skrzyżowanie na Szwajcarskiej skręcam na ścieżkę rowerową i ostatnie metry pokonuje żółwim tempem, kulam się wolno, ale tego mnie było trzeba, jeszcze 500 metrów i koniec.
Jestem pod blokiem sprawdzam godzinę, jest 19:35. Od Kórnika nie miałem żadnego postoju czy zatrzymania na światłach więc spokojnie z licznika odczytam sobie czas jazdy. Wychodzi nieco ponad 3 godzinki, jest dobrze, a nawet bardzo dobrze, ciekawe czy miałbym lepszy czas jadąc w nieco mniej deszczowej aurze ?
Ostatnie kilometry, praktycznie od okolic Gowarzewa miałem w myślach "deszczową piosenkę" z filmu, i mimo wszystko nie rozumiem dlaczego gostek tak radośnie sobie śpiewał pomimo strug deszczu, może miłość go tak rozpalała, a może gorączka jaką miał w trakcie kręcenia tej sceny ?
I'm singin' in the rain
Just singin' in the rain
What a glorious feelin'
I'm happy again.
I'm laughing at clouds.
So dark up above
The sun's in my heart
And i'm ready for love.
Let the stromy clouds chase.
Everyone from the place
Come on with the rain
I've a smile on my face
I walk down the lane
With a happy refrain
just singin'
singin' in the rain
dancin' in the rain...
Kategoria 100 - 200 km
Komentarze
skorzan | 21:15 niedziela, 10 czerwca 2012 | linkuj
Ładna średnia, podziwiam ;) dziś mieliśmy podobną trasę z tym, że ja jechałem przez Kórnik, Zaniemyśl, Śrem, Dolsk do Gostynia, miałem to szczęście, że dopiero jak byłem na miejscu się rozpadało... wracałem pks-em ;) ale i tak zdążyło mnie nieźle zmoczyć w drodze powrotnej z Gądek do Gowarzewa ;)
Maks | 21:12 niedziela, 10 czerwca 2012 | linkuj
Próbowałem przeanalizować trasę którędy jechałeś i się lekko zdziwiłem
Jechałeś z Komorniki do Tulec ?
Komentuj
Jechałeś z Komorniki do Tulec ?