Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi toadi69 z miasteczka Poznań. Mam przejechane 7388.85 kilometrów w tym 2825.51 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.67 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy toadi69.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
50.00 km 50.00 km teren
02:40 h 18.75 km/h:
Maks. pr.:33.49 km/h
Temperatura:19.9
HR max:176 ( 99%)
HR avg:163 ( 92%)
Podjazdy:511 m
Kalorie: 2250 kcal

MTB Kaczmarek - Kargowa

Niedziela, 17 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 11

Wraz z Krzysztofem dojechaliśmy na miejsce chwilę po 10
Na miejscu byli już wszyscy z Goggle: Marek, Paweł wraz z dziewczyną Jej debiut oraz pierwszy start w tym sezonie młodzika :), Jacek G., Mariusz, oraz kilku innych
nieco przed nami zaparkował Klosiu.
Chwila moment i byliśmy gotowi, małe zamieszanie z numerem startowym, krótki z konieczności objazd pierwszych kilkuset metrów trasy maratonu i ustawiamy się w ostatnim sektorze.

11:00 Start, wszyscy powoli ruszają, jednak ledwo co ruszyliśmy tworzy się zator, ktoś miał już kraksę :), Paweł ciśnie gdzieś boczkami po trawie, szybko wskakuje za niego i zyskuję parę metrów, mijamy zator. Pierwsze błota i kałuże udaje się dość sprawnie minąć. Na długiej prostej chwilę jadę środkiem, gdzie jest twardo, jednak gość przede mną cosik wolno jedzie, jakiś niemrawy, postanawiam wyprzedzać lewą, jednak wybieram złe miejsce i czas, ładuję się w miałki piasek, tracę na prędkości nie mam szans wyprzedzić, a w dodatku trudno mnie utrzymać kierunek jazdy. Rzuca mnie i nie myśląc chce wrócić na twardszy fragment ścieżki, skręcam mocno w prawo i zajeżdżam drogę Pawłowi, na moje szczęście zdołał wyhamować, ja tylko szybko rzuciłem sorry i pomknąłem prawą przed siebie. Chwilę później wyprzedzam już bez przeszkód gościa przed mną i cisnę w kierunku lasu, mykając pomiędzy kałużami. Gdzieś jeszcze przed lasem wyprzedza i zostawia mnie Paweł.
Trasa w lesie to trochę szerokich leśnych duktów, niekiedy nawet wysypanych szutrem, zarośniętych ścieżek, singli pośród zarośli i drzew.
Na szerszych odcinkach staram się wyprzedzać, na singlach trzymam koło poprzedzającej mnie osoby. Na jednym z singli dostrzegam szansę na wyprzedzanie i pędzę prawą stroną ocierając się o zarośla, dostaję kilka strzałów po nodze z pokrzyw, kuracja antyreumatyczna oraz jeżynami, ale w końcu osiągam co chciałem, udaje się wyprzedzić kolejnego rowerzystę. Na jednym z zakrętów spoglądam za siebie i dostrzegam Krzysztofa, jest blisko, bardzo blisko, góra 20 metrów i 5 innych rowerzystów nas rozdziela.
Jadę dalej swoje, na singlach szanse na wyprzedzenie mizerne, na szerszych odcinkach jak tylko rysuje się szansa że wyprzedzę poprzedzających mnie współzawodników przyśpieszam i wyprzedzam, nie zawsze się udaje, zdarza się że i ja jestem wyprzedzany, jednak z każdym kilometrem coraz rzadziej.
Kolejny raz nadarza się szansa spojrzeć kto jedzie za mną i ponownie widzę Krzysztofa, sytuacja jak sprzed kilku minut.
Zaczynają się pierwsze trudniejsze odcinki, podjazd staram się wjechać jednak w połowie podjazdu zeskakuje z roweru i podbiegam, w ten sposób udaje mnie się kilku wyprzedzić, dość sprawnie wsiadam na rower i jadę przed siebie.
Cały czas doganiam kolejne kilku osobowe grupki, doganiam i po paru minutach pojedynczo wyprzedzam.
Na jednym ze zjazdów, odcinek gdzie jest podjazd, zjazd kolejny podjazd i zjazd, rowerzysta znajdujący się jakieś dwa trzy rowery z przodu daje pięknego nura nad kierownicą i ląduje na środku ścieżki w połowie wysokości zjazdu.
Ktoś tam pyta czy wszystko w porządku, mijam go prawą stroną rozpędzony pokonuje sprawnie kolejny podjazd za którym jest następny zjazd. Przed samym szczytem udaje się wyprzedzić dwóch innych rowerzystów.
Przez chwilę jadę za dziewczyną z Aga team, jedzie bardzo nierówno, szarpie, jednak tracę dość sporo czasu aby ją wyprzedzić, dość długi singiel i brak miejsca na wyprzedzanie skutecznie mnie spowalniają.
Na jednym z podjazdów na samym szczycie w końcu wyprzedzam dziewczynę i więcej już jej nie zobaczę, nie ma czasu na oglądanie się za siebie, nie wiem jak daleko jest za mną Krzysztof.
Po godzinie i pięciu minutach mijam punkt kontrolny. Na dystansie mega mam 106 lokatę, Krzysztof 108 i traci 1 minutę i 20 sekund. Gdybym jechał mini była by to 148 lokata na 317 którzy zdecydowali się na łatwiejszy dystans :) Na punkcie kontrolnym mam niecałe 2 minuty straty do Pawła, który dziś jedzie na mini.
Cisnę dalej, punkt żywieniowy mijam szerokim łukiem i nie korzystam z bufetu, szkoda czasu, mam 3/4 bukłaka wody oraz nieruszone żele i bidon Carbonoxu.
Kilak kolejnych kilometrów i jestem na rozjeździe. Prawie wszyscy skracają w lewo i jadą do mety. Kieruję się na druga pętlę, mam 1:18 na rozjeździe od chwili startu i 1:15 jazdy, gdzie się podziały 3 minuty (powolny start z 3 sektora i kraksa zaraz za linią startu, widać skutecznie ukradły te 3 minuty), rozjazd miał być zamknięty o 12:45, mam duży zapas czasu, nie czuję się wykończony, więc jadę dalej ścieżkami wgłąb lasu. Przed mną pusto nikt nie jedzie, za mną w odległości około 200 metrów widzę dwie niebieskie koszulki.
Przez kolejne kilometry uciekam staram się aby mnie nie doszli. Nie widziałem czerwono-biało- czarnej koszulki, więc nie ma w tej grupce Krzysztofa :), jest dobrze, jednak wiem że zyskaną przewagę mogę szybko stracić.
Na jednym z podjazdów zsiadam z rowera i wpycham go pod górkę, w tym momencie wbiegając wyprzedza mnie gość, który przez ostatnie 20 minut ścigał mnie, ja od 5 minut mam mały kryzys, który szybko mija.
Na najbliższym zjeździe skrajem lasu a młodnika jadę 5 metrów za gostkiem, jedzie dość niepewnie i nie wykorzystuje siły rozpędu na podjazdach, odciek singla jadę za nim, nie ma jak wyprzedzać, ja już czuję moc w nogach, On zaś widać że chyba stracił siły, nie dokręca na zjeździe, a ja muszę kulać się z jego prędkością. Singielek się kończy staję na pedały, daję z siebie wszystko co mam i wyprzedzam, chcę aby nie siadł mnie na kole. Udaje się jest za mną paręnaście metrów, dystans się zwiększa już po chwili mam przewagę około 200 metrów lub więcej. Wyprzedzam kolejnego rowerzystę, trochę jestem zaskoczony jego obecnością, skąd się wziął, jeszcze przed punktem pomiaru czasu wyprzedzam kolejnego rowerzystę, też widać że walczy ze sobą oraz jeszcze jednego który jedzie dość wolno, pomimo płaskiego terenu.
Punkt pomiaru czasu, 2:16:14 i 104 lokata 2 osoby z mega wyprzedziłem :), a wydawało się że sporo więcej, zwłaszcza jeszcze przed rozjazdem, ale widać wszyscy Oni pojechali mini. Z tabeli Datasportu domyślam się że jedna z wyprzedzonych niedawno osób wycofała się z wyścigu, na punkcie pomiaru czasu miał 2:18 i 106 lokatę i jedna ze zgub się znalazła.
Za punktem pomiaru czasu udaje mnie się dogonić i wyprzedzić kolejnego rowerzystę, jednak ten jest najbardziej niemrawy ze wszystkich i wyjątkowo czysty, przynajmniej od tyłu tyle można było zaobserwować, po wyprzedzeniu ni oglądam się za siebie, jadę przed siebie, gdyż w pewnym momencie gdzieś w oddali na końcu ścieżki pomiędzy krzaczorami, zamigotała koszulka goggle, małe zaskoczenie, przez myśl przelatuje mnie, że to może Krzysztof, ale gdzie też mnie wyprzedził ?
Nieco przyśpieszam, ponownie daje z siebie więcej, chcę Go dojść, po krótkiej chwili widzę, że tylny widelec jest czerwony, to nie Krzysztof, trochę mnie ulżyło. Jednak pościg trwa, na ostatnim podjeździe jeszcze przed rozjazdem doganiam i wyprzedzam, jak się okazuje Marka.
Dla mnie małe zaskoczenie, nie spodziewałem się, że mogę wygrać z Markiem. Wymieniamy kilka szybkich zdań, okazuje się, że nieco przesadził na pierwszej pętli i teraz walczy ze skurczami i wyczerpaniem, proponuję żelek, jednak nie chciał, już brał.
Docieram do rozjazdu, taśma i kilku wolontariuszy zagradza wjazd na kolejną pentelkę, gdyby okazał się ktoś chętny i wskazują prawidłowy kierunek jazdy.
Jadę dalej, jednak mam kolejny cel przed sobą, bardzo daleko mignęła biało-pomarańczowa koszulka, do mety już niewiele, podejmuję próbę dogonienia rywala, jednak dystans bardzo wolno się zmniejsza, a kilometrów do mety ubywa w szybkim tempie. Strażacy kierują ruchem, na jednym ze skrzyżowań policja wskazuje kierunek. W pewnym momencie widzę, iż jadę ścieżką na której byłem jakieś 2,5 godziny temu, zwątpienie, co jest, źle zjechałem czy co ? ale nie przypominam sobie gdzie można było skręcić, zjechać inaczej, więc nieco powątpiewając jadę dalej we wskazanym wcześniej kierunku, dostrzegam skręcającego w prawo uciekiniera, dzieli mnie do niego około 200 metrów. W ostatni zakręt wchodzę dość szybko bardzo szerokim łukiem, a tu niespodzianka, ogromna kałuża, a za nią kolejne i to prosto na moim torze jazdy, ostro hamuje, udaje się nie wpaść w kałużę, jednak prędkość wytraciłem z 30km/h do zaledwie 10 km/h. Uciekam w lewo i mijam kałuże po lewej, spoglądam przed siebie i widzę metę oraz uciekiniera który ją przekracza właśnie. 15 sekund później metę przekraczam i ja.
Dystans 50km
Czas jazdy 2:40:52 (oficjalny) z licznika 2:37:33
lokata open 103 a w M4 - 19 :) zdobywam 552 punkty dla teamu :)
Średnia prędkość wg datasport 18:65

Wynik rywalizacji Max:Toadi --> 3:3

Strata do Mariusza - ogromna 2:16:49 - 24 minuty
Strata do Jacka - duża 2:25:24 - 15 minut
Zyskałem do Marka odrobinę 2:42:50 - 2 minuty
Zysk do Krzysztofa - mały 2:44:35 - 3:45 minuty

Wjazd na metę
meta w Kargowej © toadi

Meta w Kargowej © toadi


Trasa maratonu
https://picasaweb.google.com/109666053366290455391/ScrapbookPhotos?authuser=0&feat=directlink

Ciekawsze fragmenty na trasie maratonu
Rów do przejechania, nie każdemu się udawało :)
Kilka zjazdów zakończonych podjazdami
Kładka nad powalonym drzewem - nie wszyscy ryzykowali przejazd, jednak deska była dość szeroka aby po niej przejechać, raz za tą kładką fragment łąki, przez którą aby nie było za prosto i za szybko, wyznaczono taśmą krętą ścieżkę.
Fragment singielka pomiędzy drzewami, było dość wąsko i kręto ale bardzo fajno :)
Łacha piasku na zjeździe zaraz po skręcie w lewo, za którą należało skręcać w prawo, pierwszy raz udało się śpiewająco, za drugim razem nieźle mną rzuciło i ratowałem się podpórką.
Zaorany i porośnięty trawą las - nieźle trzęsło :)
Trasa po nocnej nawałnicy była dość mokra, jednak podłoże w większości piaszczyste szybko wchłonęło wodę, na kilku odcinkach niezłe bajora, niektóre zamaskowane trawą :)
Trasa obfitowała w niezliczoną ilość zakrętów, w niektórych ledwo co się zmieściłem, jednak wywrotki dziś nie było.


Komentarze
toadi69
| 21:45 środa, 27 czerwca 2012 | linkuj Paweł, raz mnie nie wyjdzie raz Krzysztofowi, czy to pana, czy kręgosłup, wywrotka, czy inna przypadłość. Jak mówią raz z tarczą innym razem na tarczy.
mlodzik
| 05:58 środa, 20 czerwca 2012 | linkuj Gratuluję, forma dobra :). Szkoda, że Maksiu ma tyle kontuzji, byłaby zajadła walka ;)
toadi69
| 21:12 wtorek, 19 czerwca 2012 | linkuj Dzięki Konrad

Max kolejny maraton dam Tobie wygrać ;), no może dam

Z3waza cały czas czekamy kiedy zaczniesz zdobywać punkty dla drużyny u Kaczmarka, Lubrza czeka a i okolica ładna.
Co do tętna, to muszę sprawdzić czy we właściwej kategorii wiekowej startuję

Mariusz: gdybym tak na metę wjechał na Twym kole, to wtedy mógłbym być dumny nie tylko z wysokiego tętna (wynik dość marny jak na tak wysokie tętno) ale i miejsca, a tak za mną już prawie nikogo nie było. Muszę się głęboko zastanowić czy nie startować w mini, wtedy bym lokował się około 100-130 miejsca i sektor miałbym lepszy :)
klosiu
| 14:39 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj Graty, Zbychu, tętno tylko 2 bpm mniejsze niż u mnie :))).
z3waza
| 13:19 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj No właśnie widziałem - tętno jak u dwudziestolatka ;)
Maks
| 13:07 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj Ostatnia trasa u Kaczmarka wyzwoliła we mnie kosmiczne tętna jeszcze takich nie miałem. Razem ze Zbychem stwierdziliśmy że treningi wytrzymałościowe na progu dały bardzo dużo ;)
Jakbym trochę pojeździł jeszcze interwałów to kto wie czy średnia nie byłaby większa ;)
z3waza
| 12:55 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj Cóż może w końcu pojadę do tej Lubrzy, będzie to dobre przetarcie przed Stroniem, który w moim planie ma być sztandarowym wyścigiem sezonu.
Maks
| 09:57 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj Marcin potrzebujemy więcej osób które nam podciągną punkty w kategorii jakby jeszcze ze 2 osoby zrobiły powyżej 600 pkt to byłoby super ;)
Wtedy byłaby szansa na lepsze miejsce a tak jeszcze trochę i nas Bloom wyprzedzi ;)
Szkoda że Paweł nie zaryzykował drugiego kółka :(.
z3waza
| 09:15 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj Gratuluję kolejnego zwycięstwa... kurczę w końcu będę się musiał wybrać na tego Kaczmarka podciągnąć trochę wynik w drużynówce ;)
Maks
| 08:38 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj Mariusza i Jacka nie bierz pod uwagę to inna liga i poza tym oni startowali z 1 i 2 sektora. Za to wielkim zaskoczeniem jest Marek.
Moje gratulacje tym razem byłeś lepszy. Żałuje niestety mojej kontuzji i problemów z łańcuchem gdyby nie to i że mało sprawnie mi szło wskakiwanie na rower to kto wie ;).
Karpacz odpuszczam. Na 100% nie dojdę do pełnej sprawności nawet gdyby to było tylko naciągnięcie a nie jest. Zobaczę jak się będę czuł przed kolejnym maratonem u Kaczmarka nie chciałbym go odpuścić ale aktualnie mam problem aby nacisnąć na sprzęgło a co dopiero pedałować ;)
KeenJow
| 21:27 niedziela, 17 czerwca 2012 | linkuj Brawo ! Super relacja, bez wywrotek, wygrana z Maksem - po prostu fenomenalny sukces !
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa wolat
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]