Info
Ten blog rowerowy prowadzi toadi69 z miasteczka Poznań. Mam przejechane 7388.85 kilometrów w tym 2825.51 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.67 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Luty4 - 0
- 2013, Styczeń4 - 1
- 2012, Wrzesień5 - 18
- 2012, Sierpień11 - 28
- 2012, Lipiec12 - 32
- 2012, Czerwiec9 - 41
- 2012, Maj1 - 2
- 2011, Październik2 - 11
- 2011, Wrzesień2 - 16
- 2011, Lipiec1 - 11
- 2010, Maj3 - 17
- 2010, Kwiecień10 - 2
- 2010, Marzec2 - 0
- 2009, Październik6 - 22
- 2009, Wrzesień15 - 56
- 2009, Sierpień11 - 18
Dane wyjazdu:
308.00 km
60.00 km teren
13:08 h
23.45 km/h:
Maks. pr.:51.40 km/h
Temperatura:24.3
HR max:172 ( 97%)
HR avg:137 ( 77%)
Podjazdy:661 m
Kalorie: 8250 kcal
Rower:Giant XTC0
NSR - burza - niedosyt
Środa, 22 sierpnia 2012 · dodano: 23.08.2012 | Komentarze 6
Wyjazd przekładany z dnia na dzień, w efekcie wypadło na środę, nieco niefortunnie jak się miało później okazać, ale wyjazd doszedł do skutku. Było kilka wariantów, start z Poznania i NSR do zapory w Jeziersku, jednak co z powrotem ?. Bardziej zachęcający wariant to dojechać rankiem PKP gdzieś w rejon Jezierska i wracać NSR do Poznania. Łatwo powiedzieć gorzej zrealizować, z kilku wariantów dojazdu: Ostrów Wielkopolski, Konin, Koło, Kalisz, Błaszki i Sieradz, najbliżej było z Błaszek, jednak, bardzo długi czas przejazdu z przesiadką w Ostrowiu Wlkp oznaczał że o 5 musiał bym być na dworcu w Poznaniu, a w Błaszkach o 8:52 bym był. Wybrał więc wariant wydawało by się bardziej optymalny. Dojazd PKP do Koła i start z Koła o godzinie 8:00 przez Turek i Dobrą do Zapory, bagatelka około 51km, czyli 2 godzinki jazdy.Ratusz w Kole© toadi
Pobudka wcześnie rano, szybkie wyszykowanie się, jeszcze szybszy dojazd na dworzec w Poznaniu i już jadę do Koła, gdzie wysiadam kilka minut przed 8:00. Tu małe zaskoczenie, droga mokra, pełno kałuż, widać że niedawno padało, jednak nie zwlekając kieruję się na drugą stronę Warty, a następnie zgodnie z oznakowaniem na Turek. Za miastem nie widać już że padało, jedzie się ciężko, wiatr w twarz nie pomaga, jednakże wiem że tylko nieco ponad 50 km będę jechał pod wiatr, a od zapory zawracam i wtedy wiatr będzie mnie pomagał, przynajmniej tak sądziłem.
Na długich odcinkach drogi przebiegają prace drogowe, brak oznakowań poziomych, a drogowcy robią pobocze, do Turka docieram o 9, nie skracam sobie drogi przez centrum miasta chcąc uniknąć kluczenia i szukania właściwej drogi wylotowe.
Chwilę po 9 jestem na drodze do Sieradza, jednak niebo mocno pociemniało za moimi plecami. Na wylocie z miasta zatrzymuje się przy małym sklepiku, trzeba coś zjeść i napełnić bukłak wodą. W sklepiku na pytanie czy to jagodzianki w odpowiedzi otrzymałem "TAK, z serem i budyniem" :)
Po uzupełnieniu zapasów i małym jedzonku, ruszam na Sieradz, po około 30 minutach jestem w miejscowości Dobra, wokół pełno ciemnych chmur, jednak jeszcze nie pada, ruszam w dalszą drogę, mam nadzieje przed 10:15 dojechać w okolice zapory Jeziersko. Nie przejechałem zbyt wiele, kierunek wiatru się zmienił, już nie dmucha w twarz, jednak zaczyna kropić oraz grzmi, robi się mało ciekawie.
Kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Dobrej© toadi
Nie mam map tego rejonu, przed sobą widzę że pada, nie mam ochoty moknąć, nie ma się też gdzie schować, więc skręcam w lewo i zaczynam uciekać przed nawałnicą, liczę że dojadę do jakiegoś przystanku czy też innego schronienia. Po około 16 km, zaczyna intensywnie padać, jednak w miejscowości Smulsko zatrzymuje się przy remizie OSP i tam postanawiam przeczekać pod dachem. Czekając za przejściem burzy mijają wlokące się w nieskończoność cenne minuty, w końcu dochodzi 12, ale nadal pada, już nie tak intensywnie, ale nieco za mocno :(, jednak widać że chmury się rozchodzą i zaczynam mieć nadzieję że za kilka minut będę mógł ruszyć. Około 12:30 w końcu pomimo że nadal pada, a właściwie tylko kropi rusza, jadę dość wolno bo koła zabierają dużo wody z drogi.
Drogowskaz wskazuje że jadę na Uniejów, drogą nr 72. Pięknie, tylko dlaczego aż tak bardzo oddaliłem się od celu. Z przeciwka nadjeżdża ciężarówka wyprzedzając na trzeciego dwa samochody osobowe, unoszę rękę do góry, w odpowiedzi facet miga światłami i trąbi, nie odpuszcza, będąc na straconej pozycji uciekam na pobocze do rowu, nie zamierzałem sprawdzać czy kierowca ciężarówki odpuści wyprzedzanie, nie miał bym bowiem żadnych szans w konfrontacji z masą pojazdu. Chwilę po 13 jestem na moście w Uniejowie. Teraz pozostaje tylko odszukać niebieski szlak NSR i na zaporę.
Uniejów-kościół Wniebowzięcia NMP z XIVw© toadi
Uniejów© toadi
Odszukanie szlaku okazuje się jednak nie tak łatwe, więc postanawiam jechać wałami przeciwpowodziowym w końcu przecież doprowadzą mnie do Zapory. Pierwsze podejście kończy się dotarciem dotarciem do chaszczy i zarośli, muszę nieco wrócić i bardziej oddalić od Warty. Kolejne kilometry to jazda wzdłuż wałów, pomimo że ścieżka wydaje się twarda i dość dobra, jednak jedzie się ciężko, tempo około 22km/h i tętno powyżej 150. Jednak najgorsze jest to że nie widać oznakowań NSR.
Oznakowanie na wałach przeciwpowodziowych za Uniejewem w kierunku na zaporę© toadi
Ścieżka wije się raz w lewo raz w prawo, chwilami zbliża do Warty, aby już po kilkudziesięciu metrach oddalić, podziwiam rozległe łąki, pojedyncze zabudowania, generalnie całkowita pustka, ani żywej duszy. Po niecałej godzinie dostrzegam oznakowanie NSR, a po kolejnym kwadransie który dość szybko upływa, dostrzegam zaporę, jestem na miejscu.
Warta© toadi
Wreszcie dotarłem do zapory :)© toadi
Tablica informacyjna na zaporze w Jeziersku© toadi
http://youtu.be/Z9GN9vVipIk
Jazy zapory w Jeziersku© toadi
Zapora w Jeziersku - Dźwig nad jazami© toadi
Zalew Jeziersko© toadi
Zalew Jeziersko© toadi
Zalew Jeziersko© toadi
Kilka fotek i chwil na samej zaporze, jednak jest dość późno, minęła 14, mam około 4 godzin straty w stosunku do pierwotnego planu, jednak poświęcam kilka minut na podziwianie rozległego zalewu, którego końca nie widać, na lewym i prawym brzegu rosną drzewa, widać wieże kościołów, jednak na wprost jest tylko woda. Świeci pięknie słoneczko, jest wręcz błogo, chciało by się zostać dłużej i wygrzewać w promieniach słońca, jednak nie mam na to czasu. Ruszam więc w drogę powrotną, chętnie pojechał bym drugim brzegiem, jednak brak czasu i mapy oraz przebłyski rozsądku każą wracać tą samą trasą którą przyjechałem z Uniejewa.
Jeszcze ostatnie spojrzenie na zaporę i ruszam w drogę powrotną do Poznania© toadi
Pomimo że jadę ścieżką którą pokonywałem kilka minut wcześniej jazda w przeciwnym kierunku nie jest nużąca, w końcu docieram do miejsca w którym dostrzegłem w dniu dzisiejszym pierwsze oznaczenie NSR. tym razem poniżej rowera odwrócona litera "F" ze strzałką na górnym ramieniu, co u licha, jaja sobie ktoś robi czy co ? Na następnym odcinku brak jakichkolwiek drzew poza trawami i krzakami odkryty teren, jakaś zarośnięta ścieżka odchodzi w lewo, gdzieś w pobliskie zarośla, po kolejnych kilkuset metrach znacznie szersza ścieżka biegnie w lewo do jakiejś chaty, nie skręcam lecę prosto wzdłuż wału, jednak w pewnym momencie dostrzegam na narożniku budynku oznaczenie ścieżki, no tak, muszę nieco wrócić i wjechać na biegnącą w lewo ścieżkę, która oddala się od Warty.
NSR fragmentami pomimo że biegnie wałami przeciwpowodziowymi jest bardzo przyjazny dla rowerów© toadi
Ciekawa twórczość na NSR© toadi
Rozlewiska przy NSR© toadi
Woda, wszędzie woda, za plecami Warta, a z drugiej strony wałów jakieś jeziorko© toadi
Przydrożna kapliczka© toadi
Po kolejnych kilkuset metrach zaczyna się asfaltowa droga, strasznie dziurawa, jednak mimo to prędkość wzrasta powyżej 28km/h, jedzie mnie się wyraźnie lepiej i spokojniej. Mijam kolejne wioski i bez problemu kierując się oznaczeniem NSR docieram ponownie do Uniejewa. Woda na wyczerpaniu, więc robię zakupy, spędzam kilka dłuższych chwil w pobliżu fontanny z gorącą wodą, posilam się, uzupełniam bukłak, jakieś fotki i czas ruszać w drogę na Koło, pozostaje jeszcze odszukanie szlaku.
Zamek w Uniejowie© toadi
Zamek w Uniejowie z mostu© toadi
Most łączący miasto z zamkiem© toadi
Gorące źródła na brzegu Warty© toadi
Źródło termalne na rynku w Uniejowie© toadi
Tablice informacyjne zarówno ta na rynku w mieście jak i przed Termami nad Wartą w okolicach zamku wskazują że NSR biegnie między Zamkiem a Wartą, więc udaję się w tym kierunku, oznaczeń brak jednak ścieżka jest całkiem fajna więc i chce się nią jechać, tylko około 100 metrów jakiś geniusz wysypał warstwę drobnych kamyków, w których zapadają się koła i jedzie się gorzej niż w głębokim piasku. W pewnym momencie ścieżka zaczyna szerokim łukiem skręcać w lewo i oddala się od Warty, zapala się jakaś lampka kontrolna, szukam czegokolwiek co mnie przybliży do rzeki, jest, kawałek czymś co trudno nazwać ścieżką, zapewne wydeptane przez wędkarzy. Docieram do koryta rzeki, jednak to ślepy zaułek, nie ma możliwości jechać dalej, jakiegokolwiek szlaku czy ścieżki brak, wracam. Zataczam duże koło wokół parku zamkowego i ląduję ponownie na dziedzińcu zamku. Super, szkoda tylko że jestem w punkcie wyjścia, a 30 minut przeleciało. Stoję ponownie przed tablicą, gapię się na nią i ... dupa. Na mapie pokazującej miasto i jego atrakcje NSR wyraźnie zaznaczono na prawo od zamku, na drugiej mapie, mapie okolic, szlak jest tak wyrysowany że nie widać jednoznacznie z której strony przebiega. Wiem że z prawej nie mam co szukać, już tam byłem więc jadę na lewo od zamku, jakimś nasypem, po chwili okazuje się że jest to właściwa ścieżka, jest oznakowanie. Po około kilometrze lub nieco później kończy się las i zaczyna otwarta przestrzeń z rzadka porośnięta drzewami, znacznie liczniej występują tu pasące się na łąkach krowy niż drzewa przy NSR. Wiatr z każdą chwilą staje się coraz mniej przyjemny, wyraźnie utrudnia jazdę, druga ścieżka biegnie dołem nasypu, postanawiam tam zjechać i schronić się za wałem przeciwpowodziowym. Jednak ścieżka szybko się kończy, a jazda łąką nie dość że wyhamowuje mnie do około 17km/h to w dodatku co chwila muszę zsiadać z rowera aby przenieść go nad elektrycznym pastuchem, których w okolicy jest cała masa, każde poletko, każda łączka jest ogrodzona drutem na niewysokich drewnianych słupkach. Organoleptycznie przekonuje się że napięcia w drucie nie ma, jednak lepiej wrócić na nasyp i dalej jechać pod wiatr nasypem niż męczyć się dołem gdzie odcinki ścieżek kończą się na łąkach i gdzie muszę przeskakiwać nad ogrodzeniami.
Za Uniejewem spotykam gromadkę odpoczywających rowerzystów© toadi
Wałami na odkrytym terenie i przy dość silnym wietrze jechało się ciężko© toadi
Przeprawa promowa w brzezinach, dziś było ich więcej :)© toadi
Warta w okolicach przeprawy promowej w Brzezinach© toadi
Jeszcze przed przeprawą promową w Brzezinach, grupka rowerzystów rozłożyła się pod drzewem i odpoczywa, po śladach na piasku widać że musieli jechać z przeciwka, kilka cześć i zapytań skąd/dokąd i jadę dalej. Zatrzymuję się na przeprawie promowej do Brzezin, gdzie przeprawia się jakiś ciągnik z pługiem, robię fotkę i ruszam w trasę.
Warta© toadi
Warta jest piękna© toadi
NSR© toadi
Rozległe płaskie tereny w niecce Warty© toadi
NSR© toadi
Po 14 km od Uniejewa kolejna przeprawa promowa, Wilamówka - Kozubów, muszę chwilę poczekać, gdyż przeprawa jest co 15 minut, a dopiero co skończyła się poprzednia, czas wykorzystuje na wciągnięcie banana i batonika. W końcu prom rusza, ustawia się pod kontem do nurtu rzeki i nurt rzeki przepycha prom na drugi brzeg. Po kilkuset metrach i lekkim podjeździe zaczynają się ponownie drogi asfaltowe. Szlak wije się przez małe senne wioski, na drogach pusto, prawie zero ruchu, jedzie się przyjemnie i znacznie szybciej niż wałami. Przed oczami przelatują kolejno Wilamów , Brzozków, Lekaszyn, Chruścin i docieram do Chełmna. Od kilku kilometrów jest problem z odnajdywaniem oznaczeń NSR, nie dlatego że ich niema, ale przez wszechobecną ulotkę "Sprzedam Kury", która jest nalepiona na każdym drzewie, słupie przystanku itd., czasami spod "Kur" widać fragment oznakowania szlaku, innym razem przejeżdżam przez całą wioskę i nie mogę doszukać się żadnego oznakowania, no cóż, reklama dźwignią handlu. Problem potęguje również fakt, że w większości przypadków na skrzyżowaniach we wioskach brak drogowskazów, często muszę jechać na wyczucie, czasami w efekcie mniejszy lub krótszy fragment muszę wracać, ale. Jestem już pod Chełmnem nad Nerem, z oddali widać wieżę kościoła górującą ze wzgórza, wiadukt nad autostradą, mostek nad niewielką rzeczką, zapewne to Ner, i ... około 20-30 metrów podjazdu o nachyleniu 7% po płytach sześciobocznych betonowych płytach, strasznie nierównych, każda wykrzywiona w innym kierunku, fakt że podjazd jest męczący, zwieńczony wjechaniem na trasę 473.
Chełmno nad Nerem© toadi
Warta w okolicach Rzuchowa© toadi
Samo Chełmno nad Nerem jest niewielkie, jednak rozwidlenie jest słabo oznakowane, jedynie dobrze oznakowano kierunek na Koło, oznakowanie szlaku jedno w okolicach kościoła, ale na samej krzyżówce brak, no może nie do końca brak, jest dla jadących w przeciwnym kierunku, jednak ciężko wywnioskować z którego. Chwilę poświęcam na odszukanie właściwego zjazdu, w końcu dostrzegam w oddali kierunkowskaz na Rzuchów. W samym Rzuchowie kolejne skrzyżowanie, tym razem na sporej wierzbie jest oznakowanie szlaku, jednak pozostał tylko rower, a strzałka odpadła wraz z korą. Mam kolejny dylemat, w prawo, raczej nie bo wjadę na trasę 473, w lewo droga prowadzi blisko wałów, ale po przejechaniu około km nie widzę żadnych oznaczeń, zawracam wybieram wariant na wprost, jest jakieś oznaczenie, jednak zamiast niebieskiego jest to czerwony szlak. Nieco wk... wracam na skrzyżowanie, zero kierunkowskazów, oznakowanie szlaku w stanie agonalnym, jednak jakaś kobita się nawinęła, zapytałem którędy na Majdany i już byłem na właściwej drodze, mijam Majdany, Budy Przybyłowskie w których pomimo wszechobecnej reklamy kur, w porę dostrzegam oznakowanie szlaku i skręt w prawo, za którym kończy się asfalt a zaczyna piach, na kolejnym skrzyżowaniu, jednak brak oznaczeń, odcinek na wprost wiedzie do lasu pomiędzy polami, nie ma jednak żadnych drzew więc sprawdzam czy znajdę oznakowanie na ścieżce biegnącej w lewo, krótki zjazd i na kolejnych mijanych drzewach ani śladu oznakowania NSR, wracam, podjazd w głębokim piasku mając już sporo km w nogach daje mocno w kość.
Na trasie w okolicach Budy Przybyłowskiej© toadi
Wrzosy, czy to już koniec lata ?© toadi
Wrzosy© toadi
Jadę w kierunku lasu, liczę że na skraju lasu odnajdę oznakowanie szlaku wraz z pierwszymi drzewami, jednak zawiodłem się, oznakowanie było jakieś 200 metrów wgłąb, ale za to od razu na w ilości 3 sztuki na kilku pobliskich drzewach. Dalsza część ścieżki oddale się nieco od Warty i prowadzi do Koła przez Przybyłów i Grzegorzew, w końcu jednak docieram do Koła, przez jakiś czas jadę za traktorem z przyczepą, jest całkiem przyjemnie :) W Kole robię dłuższy postój w okolicach ruin zamku, jednak Zamek jest z drugiej strony rzeki :(
Koło - Zamek© toadi
Ruiny zamku w Kole© toadi
Warta w okolicach Koła© toadi
Ruszam wałami na Konin, z początku jedzie się dość przyjemnie, w okolicach miejscowości Dzierżawy, Wały stykają się z drogą, ze względu na brak oznakowania szlaku zjeżdżam na drogę, po około 2 km nie dostrzegając żadnego oznakowania szlaku NSR, wiem że należało jechać nadal wałami, nie mam jednak ochoty zawracać, skręcam na jakąś ścieżkę prowadzącą na południe, ścieżka jednak kończy się polem, muszę kawałek prowadzić, nie da się jechać po świeżo zaoranej ziemi, na końcu pola spotkała mnie niespodzianka w postaci rowu z wodą, poszukałem dogodnego miejsca i przeskoczyłem rów, rower tak ustawiłem aby nie obalił się do wody a jednocześnie dało się go wyciągnąć jak już będę z drugiej strony. Jeszcze kawałek polami i ponownie jestem na wale przeciwpowodziowym. Jakość nawierzchni zostawia wiele do życzenia, dużo piasku, darni zgarniętej z podnóża wału, jakiejś nazwożonej ziemi, oraz koleiny po ciężkim sprzęcie jedzie się trudno i wolno.
Remont wałów przeciwpowodziowych między Kołem a Koninem niósł ze sobą różne utrudnienia, to jedno z nich, tak wyglądała nawierzchnia po której przyszło jechać rowerem© toadi
Co jakiś czas na lub w pobliżu wału stoi ciężki sprzęt budowlany, Po kilku km męczenia się po remontowanym wale, przed miejscowością Ochla jestem zmuszony opuścić szlak, dalsza jazda jest niemożliwa, wszystko rozkopane, W Ochli przez moment jadę szlakiem który również nie prowadzi w tym miejscu wałami, na wylocie z wioski szlak kieruje ponownie na wał, podejmuję próbę wjechania, jednak ustawiono znak informujący o pracach remontowych oraz zakazie ruchu. Ścieżka na wale w stanie, który nie zachęca do jazdy. Z Ochli kieruje się na Kramsko, szlakiem pielgrzymkowym z Koła do Lichenia, by w Kuźnicy odbić na Biechowy i tamtejszą przeprawę promową. Na przeprawie promowej kolejna niespodzianka, przeprawa promowa nieczynna, w tym momencie nie mam wyboru, muszę jechać do Konina nie tak jak prowadzi NSR, tylko poszukać alternatywnej drogi. Do Konina docieram przez Święte, Żrekie i w Patrzykowie drogą 266 do centrum Konina.
W okolicach Ochli za Kołem© toadi
Jest już po 19, stanowczo za późno aby dalszą część jechać do Poznania przez Śrem jak prowadzi NSR, więc mam do wyboru albo mając prawie 200 km na liczniku wracać do Poznania pociągiem, lub dobrą stówkę przejechać rowerem. Kieruje się na trasę 92, w Golinie skręcam na południe aby dotrzeć do Środy Wlkp. Za Goliną robi się już całkowicie ciemno, jednak jedzie się całkiem przyjemnie i stosunkowo szybko. W Środzie Wlkp. jestem około 23, do domu mam jeszcze nieco ponad 33 km, jednak drogami, które bardzo dobrze znam. Kieruję się na Śródkę, Tulce. W domu jestem o 24:25, mam wszystkiego serdecznie dość, 4 litery bolą, o nogach nie wspomnę, a rano muszę wstać i do roboty.
Gdzieś w okolicach Goliny, chwilę przed zapadnięciem zmroku, to już ostatnie na dziś zdjęcie© toadi
Po wyjeździe zostaje niedosyt, w planach od Konina do Poznania miałem dalsze trzymanie się NSR, jednak zapadający zmrok zmusił mnie do zweryfikowania planów i uproszczenia oraz skrócenia trasy. O ile miałem mapy powiatu Konińskiego, która sięgała do Koła, Poznania i okolic, pozostawała pewna niewielka luka między oboma mapami, to nie miałem żadnych map okolic Uniejewa i trasy miedzy zaporą a Kołem, to się chwilami mściło na trasie, ale nie było aż tak źle. Trasę przejechałem, z małymi problemami, największy problem, i w sumie sporo km dołożone bez potrzeby, spowodowane było ucieczką przed burzą, ale też doszedł zmarnowany czas na przeczekanie deszczu, a w efekcie zabrakło czasu na realizację w 100% planu.
Ilość km w terenie gdzieś pomiędzy 60 a 80 km, trudno oszacować ile tego dokładnie wyszło.
Zdjęcia w Piątek wieczorem dodam.
Kategoria powyżej 200 km
Komentarze
KeenJow | 13:48 piątek, 24 sierpnia 2012 | linkuj
Gratulacje z powodu odległości, współczucie z powodu bólu. Nieźle pojechałeś, trasa ciekawa. NSR nie jest zbyt dobrze oznaczony już od Śremu do conajmniej Żerkowa (jak widziałem), przypuszczam, że jeszcze gorzej jest dalej na wschód. W okolicach Czeszewa, też widziałem spore rozkopanie wałów i prace budowlane, więc dałem spokój i pojechałem alternatywną drogą. Szkoda tej burzy, ale i tak trasa w terenie trochę za ciężka chyba jak na jeden dzień ;))
Co to za mapa powiatu Konina ? Od Koła do Poznania powiat koniński ? - muszę ją mieć ;)
Co to za mapa powiatu Konina ? Od Koła do Poznania powiat koniński ? - muszę ją mieć ;)
MaciejBrace | 11:55 czwartek, 23 sierpnia 2012 | linkuj
Spokojnie, na ostatnie miejsce mam w tym roku rezerwację, więc się nie wpychaj :)
daVe | 09:54 czwartek, 23 sierpnia 2012 | linkuj
No ładnie... Ja chodzę do pracy a koledzy z bs się zbroją ;) Jak tak dalej pójdzie to będę przyjeżdżał ostatni na wszystkich zawodach... ;/
Gratki za dystans! I czekam na fotki :)
Gratki za dystans! I czekam na fotki :)
JoannaZygmunta | 08:12 czwartek, 23 sierpnia 2012 | linkuj
ładnie tych km nakręciłeś! Czekamy na fotorealcję :)
Komentuj